- Pani taka słabiutka, droga pani. Może byśmy w takim razie, jakoś tak wespół wzespół... We dwoje raźniej i kiedy smutno jest do kogo gębę otworzyć. To znaczy w sensie metaforycznym, bo jako takich gęb nie posiadamy jednakowoż.
Komórka skinęła tylko czymś tam (bo nie miała do tego głowy) no i od tego momentu komórka i bakteria żyły razem.
I tak zaczęło się życie mniej więcej
