Salonik literacki (Opowiadania bizarne)
Moderator: pablo
Salonik literacki (Opowiadania bizarne)
Spotkanie musieliśmy przeprowadzić na raty, bo w zeszłym tygodniu wyrzuciło nas po 40 minutach, a potem jakoś się nie udało na powrót zebrać. W tę sobotę na szczęście obyło się bez przykrych niespodzianek. Dobrze, że zdecydowaliśmy się tę rozmowę dokończyć, bo "Opowiadania bizarne" skłaniają jednak do gruntownych przemyśleń nad człowiekiem i nad światem. Wiem, wiem, ogólniki, ale zaraz postaram się przejść do spraw nieco bardziej konkretnych.
Co ciekawe i może nawet nieco zaskakujące... Największe wrażenie na uczestnikach nie wywołały wcale opowiadania futurystyczne (a jest ich kilka w tym tomie, potem jeszcze do nich wrócę), ale opowiadanie w zasadzie realistyczne pt. Prawdziwa historia. Napisałem w zasadzie, bo ono jest jednak pewną metaforą. Ta historia mogłaby się co prawda przydarzyć w realnym świecie (pewien profesor pochyla się nad kobietą, która upadła na marmurową posadzkę na stacji metra, woła o pomoc, przyjeżdża policja, która bierze go za sprawcę całego zdarzenia, profesor nie ma dokumentów, ucieka, potem próbuje się dostać do hotelu, do którego przyjechał na konferencję, ale go tam nie wpuszczają, zakrwawiony, bez dokumentów, potwierdzających poczucie tożsamości jest kompletnie nikim, pobitego i sponiewieranego nieznani ludzie wloką w "odpowiednie miejsce"), ale opisuje też jak kruche może być nasze poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa. Że to w jednej chwili może zostać zdmuchnięte jak bańka mydlana. Żywimy się pewnie takimi iluzjami dotyczącymi trwałości i niezmienności naszej egzystencji, bo rozbijanie tej iluzji przyjemne nie jest. Teraz mamy zapewne z czymś takim do czynienia. Byliśmy przekonani, że nasz świat będzie się toczył bezpiecznie w stronę może i niepewnej przyszłości, ale nie przypuszczaliśmy, że ten porządek może zostać gruntownie rozbity przez wirusa, którego nie można dostrzec gołym okiem. Dzisiaj spotykasz się z przyjaciółmi w kawiarnianym ogródku na zatłoczonej i gwarnej ulicy, a jutro na tej samej ulicy chowasz się przed spadającymi bombami. Może powinniśmy być nieustannie na takie scenariusze przygotowani? Ale z taką wyostrzoną świadomością chyba żyć nie sposób. Uciekamy przed prawdą jak diabeł przed święconą wodą...
Jeśli chodzi o opowiadania futurystyczne zawarte w tym tomie (tj. Wizyta, Transfugium, Góra Wszystkich Świętych, Kalendarz ludzkich świąt), to mam wrażenie, że niektóre z nich eksplorują nasze dość powszechne lęki związane z przyszłością (klonowanie, automatyzacja, zmiana nawet nie tyle płci, co... gatunku, w Transfugium kobieta zamienia się w wilka). Bardzo ciekawe jest opowiadanie "Kalendarz ludzkich świąt", które pokazuje, jak wierzenia religijne wprzęgane są w proces manipulacji społecznej. I jak pierwotne, okrutne i niezrozumiałe są nasze religijne czy "duchowe" potrzeby. Monodikus jest co roku przez ludzi zabijany, a potem zmartwychwstaje, a przecież my to samo robimy z Jezusem. On też co roku zostaje zabijany i ten mord jest przez nas celebrowany, a potem świętujemy jego zmartwychwstanie.
Nie wspomnieliśmy chyba ani słowem o opowiadaniu Szwy., a szkoda. Na gruncie dosłownym można je traktować jako opis choroby Alzheimera. Starszy człowiek dziwi się, że znaczki pocztowe są okrągłe, skarpetki mają szwy, a długopisy piszą na brązowo. To wszystko wydaje mu się dziwne i niezrozumiałe, czuję się tym przerażony. Ale ja też, z każdym rokiem odczuwam (a Alzheimera nie mam, mam nadzieję), może jeszcze nie przerażenie, ale na pewno zdziwienie tak szybko zmieniającą się rzeczywistością. Ten świat staje się dla mnie coraz bardziej obcy i niezrozumiały. Pewnie jakiś sens w tym jest. Jak przyjdzie umierać, będzie łatwiej się z tym wszystkim rozstać...
30 maja będziemy rozmawiać o "Biegunach".
Co ciekawe i może nawet nieco zaskakujące... Największe wrażenie na uczestnikach nie wywołały wcale opowiadania futurystyczne (a jest ich kilka w tym tomie, potem jeszcze do nich wrócę), ale opowiadanie w zasadzie realistyczne pt. Prawdziwa historia. Napisałem w zasadzie, bo ono jest jednak pewną metaforą. Ta historia mogłaby się co prawda przydarzyć w realnym świecie (pewien profesor pochyla się nad kobietą, która upadła na marmurową posadzkę na stacji metra, woła o pomoc, przyjeżdża policja, która bierze go za sprawcę całego zdarzenia, profesor nie ma dokumentów, ucieka, potem próbuje się dostać do hotelu, do którego przyjechał na konferencję, ale go tam nie wpuszczają, zakrwawiony, bez dokumentów, potwierdzających poczucie tożsamości jest kompletnie nikim, pobitego i sponiewieranego nieznani ludzie wloką w "odpowiednie miejsce"), ale opisuje też jak kruche może być nasze poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa. Że to w jednej chwili może zostać zdmuchnięte jak bańka mydlana. Żywimy się pewnie takimi iluzjami dotyczącymi trwałości i niezmienności naszej egzystencji, bo rozbijanie tej iluzji przyjemne nie jest. Teraz mamy zapewne z czymś takim do czynienia. Byliśmy przekonani, że nasz świat będzie się toczył bezpiecznie w stronę może i niepewnej przyszłości, ale nie przypuszczaliśmy, że ten porządek może zostać gruntownie rozbity przez wirusa, którego nie można dostrzec gołym okiem. Dzisiaj spotykasz się z przyjaciółmi w kawiarnianym ogródku na zatłoczonej i gwarnej ulicy, a jutro na tej samej ulicy chowasz się przed spadającymi bombami. Może powinniśmy być nieustannie na takie scenariusze przygotowani? Ale z taką wyostrzoną świadomością chyba żyć nie sposób. Uciekamy przed prawdą jak diabeł przed święconą wodą...
Jeśli chodzi o opowiadania futurystyczne zawarte w tym tomie (tj. Wizyta, Transfugium, Góra Wszystkich Świętych, Kalendarz ludzkich świąt), to mam wrażenie, że niektóre z nich eksplorują nasze dość powszechne lęki związane z przyszłością (klonowanie, automatyzacja, zmiana nawet nie tyle płci, co... gatunku, w Transfugium kobieta zamienia się w wilka). Bardzo ciekawe jest opowiadanie "Kalendarz ludzkich świąt", które pokazuje, jak wierzenia religijne wprzęgane są w proces manipulacji społecznej. I jak pierwotne, okrutne i niezrozumiałe są nasze religijne czy "duchowe" potrzeby. Monodikus jest co roku przez ludzi zabijany, a potem zmartwychwstaje, a przecież my to samo robimy z Jezusem. On też co roku zostaje zabijany i ten mord jest przez nas celebrowany, a potem świętujemy jego zmartwychwstanie.
Nie wspomnieliśmy chyba ani słowem o opowiadaniu Szwy., a szkoda. Na gruncie dosłownym można je traktować jako opis choroby Alzheimera. Starszy człowiek dziwi się, że znaczki pocztowe są okrągłe, skarpetki mają szwy, a długopisy piszą na brązowo. To wszystko wydaje mu się dziwne i niezrozumiałe, czuję się tym przerażony. Ale ja też, z każdym rokiem odczuwam (a Alzheimera nie mam, mam nadzieję), może jeszcze nie przerażenie, ale na pewno zdziwienie tak szybko zmieniającą się rzeczywistością. Ten świat staje się dla mnie coraz bardziej obcy i niezrozumiały. Pewnie jakiś sens w tym jest. Jak przyjdzie umierać, będzie łatwiej się z tym wszystkim rozstać...
30 maja będziemy rozmawiać o "Biegunach".
Re: Salonik literacki (Opowiadania bizarne)
A czy może też dyskutowaliście o "Zielonych dzieciach". Ile wątków w tej opowieści o Polsce roku 1656, Wiliama Davidsona, można znaleźć?
Rzeczpospolita w ruinie nie mniej chora niż jej władca, nękana przez Szwedów, Moskali i Tatarów w czasach gdzie o Naturze, przyrodzie sam władca Jan Kazimierz mówi, że to Wielkie Nic.
Jeszcze jedno zapytanie noblistki o sens naszego stosunku do natury i rzeczy nie do wyjaśnienia?
Plica polonica /takie dredy chociaż mniej higieniczne /leczy podagrę i złamane kończyny.
A Polska ma swoją opiekunkę królową Matkę Bożą co dla szkockiego kalwina, botanika i lekarza Jana Kazimierza, jest czymś niewytłumaczalnym tak jak istnienie takiej krainy gdzie widzi tylko trupy, szubienice, biedę.
A zielone dzieci mogą być sierotami, którymi opiekuje się przyroda.
Jak to rozgryzliście?
Rzeczpospolita w ruinie nie mniej chora niż jej władca, nękana przez Szwedów, Moskali i Tatarów w czasach gdzie o Naturze, przyrodzie sam władca Jan Kazimierz mówi, że to Wielkie Nic.
Jeszcze jedno zapytanie noblistki o sens naszego stosunku do natury i rzeczy nie do wyjaśnienia?
Plica polonica /takie dredy chociaż mniej higieniczne /leczy podagrę i złamane kończyny.
A Polska ma swoją opiekunkę królową Matkę Bożą co dla szkockiego kalwina, botanika i lekarza Jana Kazimierza, jest czymś niewytłumaczalnym tak jak istnienie takiej krainy gdzie widzi tylko trupy, szubienice, biedę.
A zielone dzieci mogą być sierotami, którymi opiekuje się przyroda.
Jak to rozgryzliście?
Re: Salonik literacki (Opowiadania bizarne)
To rzeczywiście jest bardzo ciekawe opowiadanie. Mamy tutaj skonfrontowane centrum świata z jego prowincją, ale nic nie jest jednoznacznie nacechowane. Oczywiście prowincja jest zabobonna, ciemna, niezrozumiała, naznaczona pewnym kompleksem wobec centrum ("... wiele lat przebywałem we Francji, gdzie karierę moja uwieńczyło stanowisko królewskiego botanika i gdzie opublikowałem swoje dzieła. Prawie nikt ich w Polsce nie znał, lecz ceniono mnie, jako że tu ceni się przybyszów z Francji bezkrytycznie."), ale jednocześnie jest w niej jakaś tajemnica, jakaś nadzieja na lepsze zorganizowanie życia społecznego (utopia, w której żyją zielone dzieci). Czyli w tej krainie, która "na zawsze naznacza nas tajemniczą niemocą" może narodzić się coś wartościowego. Może przybysz z centrum przyzwyczajony jest do postrzegania świata jedynie w racjonalnych kategoriach i to co się dzieje na prowincji wymyka się jego rozumieniu? Ale jednocześnie go ta rzeczywistość fascynuje, choć mało co z tego pojmuje...
Andrzej Stasiuk z upodobaniem nawiedza prowincjonalne zakątki Europy, które mu się wydają znacznie ciekawsza niż określone i nudne centrum. Może coś w tym jest...
Andrzej Stasiuk z upodobaniem nawiedza prowincjonalne zakątki Europy, które mu się wydają znacznie ciekawsza niż określone i nudne centrum. Może coś w tym jest...
Re: Salonik literacki (Opowiadania bizarne)
W "Opowiadaniach Bizarnych", dziwnych i niezwykłych, według mnie, wspólną rzeczą jest mieszanie świata rzeczywistego ze światem nierealnym. I w jednym i w drugim czuje się silną obecność autorki, słyszy się jej spokojny, ciepły głos.
Chociaż nie jestem miłośnikiem literatury fantastycznej, "Opowiadania Bizarne" przeczytałem z ciekawością i przyjemnością. Wątki opowieści zmuszały do myślenia, a ich zakończenia były zaskakujące. Podoba mi się również mocna prezentacja problemów współczesnego świata. Autorka dotyka problemów światopoglądowych, ochrony zwierząt, ekologii, starając się wywołać u nas refleksje. Skupiając się na tym, co Olga Tokarczuk chce nam powiedzieć, na co zwrócić uwagę, na co uwrażliwić odnajdujemy szereg stwierdzeń, które mogą służyć za motto naszych działań, mogą być punktami odniesienia dla naszej moralności i naszego sumienia. Kolejnym powodem przyjemności w czytaniu tych opowiadań jest ładny, obrazowy, by nie powiedzieć malarski język pisarki. Dyskusja w Saloniku Literackim pokazała, że zakończenia opowiadań często wciągały nas do literackiej zabawy w pytania i odpowiedzi o dalszy los bohaterów.
W opowiadaniu Pasażerjesteśmy świadkami stanów lękowych bohatera, nie obcych większości z nas. Dla mnie kontrowersyjne jest stwierdzenie autorki, że
W opowiadaniu Przetwory mamy obraz dorosłego, bezrobotnego synalka brutalnie wykorzystującego miłość matki i jej pieniądze. Straszne jest to, że matka nie jest w stanie tego zmienić. Kara, która go spotkała jest zasłużona. Zastanawiałem się, jak potoczyłyby się losy matki, gdyby łakomstwo jej synalka zdarzyło się za jej życia. Myślę, że matka nie przeżyłaby śmierci swojego syna, czułaby się winna. Klasyczny pat w życiu.
Szwy są dla mnie dziwną tragikomedią z pogranicza absurdu. U jednych zachowanie pana B. wywoła uśmiech, a u drugich przygnębienie. Osobiście mam dla niego dużo sympatii. Tokarczuk pokazuje nam psychologiczny portret starszego pana, który otaczający go świat widzi inaczej, niż w młodości, nie nadąża z percepcją tego, co się wokół niego dzieje. Widzimy, że ma problem ze wzrokiem, z pamięcią, że to początek jakieś choroby, lub zwykły proces starzenia, który każdego z nas czeka.
Wizyta- Lena, Alma, Fania, wspólny synek Chalim
Prawdziwa historia to moje ulubione opowiadanie bizarne. To co przydarzyło się panu profesorowi jest niepojęte. Nie tylko nasze życie jest nieprzewidywalne, ale i też nasze reakcje. Przerażająca jest znieczulica ludzka i to w zachodnioeuropejskim kraju. Hotelowi ochroniarze nie pomogli profesorowi wyjaśnić sprawę, tylko
Po przeczytaniu Serca pomyślałem, że pan M. musiał sobie zdawać sprawę przed operacją, że jego przyszłe serce będzie pochodzić z nielegalnego lub podejrzanego źródła, skoro
Transfugium, to dla mnie klasyczna fantastyka naukowa pokazująca odpowiedzialność ludzi za swoje wybory, za chęć przestania bycia sobą. Mamy tutaj autonomiczne pojazdy, solarne helikoptery, inteligentne hotele, restauracje z mięsnymi inkubatorami takimi jak w Wizycie, inteligentnego robota, którym jest profesor Cho oraz przedstawiony proces transfugacji, w tym przypadku zamianę kobiety w wilka. Uporządkowane życie Renaty, a później jej tragedia rodzinna, spowodowało zmiany psychiczne i obudziły w niej chęć porzucenia tego świata i przejście do świata zwierząt, konkretnie wilków. Myślę, że to jest też podświadoma ucieczka przed starością. Autorka pokazuje nam swoją więź ze zwierzętami, które
Góra Wszystkich Świętych uświadamia nam, do czego może służyć klonowanie ludzi, jak wykorzystuje się wyniki badań psychologicznych, jak można kształtować i manipulować człowiekiem. Jest tutaj też historia handlu relikwiami, biznesu kościelnego, który trwa od wieków. Zderzają się dwa światy, świecki i religijny, postępowy i tradycyjny. Z jednej strony mamy nowoczesną fabrykę obróbki człowieka, a z drugiej strony historyczne budowle kościelne, popadające w ruinę z siostrami zakonnymi, pijącymi kawę zgodnie z ustalonym rytuałem i dbającymi o środowisko naturalne, segregującymi surowce wtórne i prowadzącymi biznes, pozwalający utrzymać funkcjonowanie kościoła.Tokarczuk pokazuje nam, że Europa się starzeje, do zakonu nie ma chętnych, narkotyki są nielegalne, istnieje adopcja dzieci, na lekarstwa trzeba czekać kilka dni, nie wszędzie jest gospodarka odpadami, testy psychologiczne są wykorzystywane nie zawsze etycznie, istnieją instytuty naukowe, które zajmują się podejrzanymi badaniami, istnieją naukowcy, jak nasz bohaterka, którzy sprzedają swój naukowy produkt, groźny w skutkach dla ludzi, nie dbając o to do jakich celów będzie służył. Jest o czym myśleć.
Kalendarz ludzkich świąt- finałowe opowiadanie może się podobać miłośnikom thrillerów. Ludzie potrzebują boga, żeby zatrzymał
Chociaż nie jestem miłośnikiem literatury fantastycznej, "Opowiadania Bizarne" przeczytałem z ciekawością i przyjemnością. Wątki opowieści zmuszały do myślenia, a ich zakończenia były zaskakujące. Podoba mi się również mocna prezentacja problemów współczesnego świata. Autorka dotyka problemów światopoglądowych, ochrony zwierząt, ekologii, starając się wywołać u nas refleksje. Skupiając się na tym, co Olga Tokarczuk chce nam powiedzieć, na co zwrócić uwagę, na co uwrażliwić odnajdujemy szereg stwierdzeń, które mogą służyć za motto naszych działań, mogą być punktami odniesienia dla naszej moralności i naszego sumienia. Kolejnym powodem przyjemności w czytaniu tych opowiadań jest ładny, obrazowy, by nie powiedzieć malarski język pisarki. Dyskusja w Saloniku Literackim pokazała, że zakończenia opowiadań często wciągały nas do literackiej zabawy w pytania i odpowiedzi o dalszy los bohaterów.
W opowiadaniu Pasażerjesteśmy świadkami stanów lękowych bohatera, nie obcych większości z nas. Dla mnie kontrowersyjne jest stwierdzenie autorki, że
W opowiadaniu Zielone Dzieci , podoba mi się koncepcja świata zbudowanego z kręgów i związane z nim zasady.W tym świecie, pisarka pomieszała wszystko, prawdę z fikcją, prawdziwą histori e z baśnią, swoje dredy z kołtunem ( zjawisko ponadczasowe). Niestety w tym świecie jesteśmy jako Polska na peryferiach- daleko nam do Paryża. Czyżby aluzja do współczesności? Bardzo lubię powiedzenie Tokarczuk-świat na zewnątrz jest bezpieczny
Razem możemy sobie z autorką pomarzyć o tym, jak piękna jest krainaTam Europa, gdzie działa rozum.
Słowami Ryczowolskiego " baja" nam na ludowo o życiu zielonego luda ze zwierzętami,...gdzie praca wszelka wykonywana jest dla przyjemności...
Po czymś takim, osobiście nie mam ochoty na mięso. Piękne też jest "bajanie" o wspólnych snach. A na koniecMają oni też swój sposób porozumiewania się ze zwierzętami, a ponieważ nie jedzą mięsa ani też nie polują, zwierzęta przyjaźnią się z nimi i pomagają im. Podobno nawet opowiadają im swoje zwierzęce historie, dzięki czemu ludzie ci stają się mądrzejsi i lepiej znają naturę
Tutaj pomyślałem sobie o obecnej sytuacji w naszym kraju, o młodych i o przyszłości.Zniknęło z osady wszystko co świeże i młode- i przyszłość zniknęła
W opowiadaniu Przetwory mamy obraz dorosłego, bezrobotnego synalka brutalnie wykorzystującego miłość matki i jej pieniądze. Straszne jest to, że matka nie jest w stanie tego zmienić. Kara, która go spotkała jest zasłużona. Zastanawiałem się, jak potoczyłyby się losy matki, gdyby łakomstwo jej synalka zdarzyło się za jej życia. Myślę, że matka nie przeżyłaby śmierci swojego syna, czułaby się winna. Klasyczny pat w życiu.
Szwy są dla mnie dziwną tragikomedią z pogranicza absurdu. U jednych zachowanie pana B. wywoła uśmiech, a u drugich przygnębienie. Osobiście mam dla niego dużo sympatii. Tokarczuk pokazuje nam psychologiczny portret starszego pana, który otaczający go świat widzi inaczej, niż w młodości, nie nadąża z percepcją tego, co się wokół niego dzieje. Widzimy, że ma problem ze wzrokiem, z pamięcią, że to początek jakieś choroby, lub zwykły proces starzenia, który każdego z nas czeka.
Pan B.nie jest pewien czy świat się zmienił. Szuka pomocy u pani Stasi, która pięknie wyjaśnia mu zmiany, które zachodzą w umyśle i ciele człowieka na przykładzie działania starych klepsydr.Kiedy człowiek się starzeje, wiele rzeczy nie zauważa-świat pędzi do przodu, ludzie wciąż wymyślają coś nowego
Nie rozumiał pani Stasi. Może, gdyby żyła jego żona, to umiałaby odpowiedzieć na jego pytania i on by ją zrozumiał. Rozmowa pani Stasi z panem B. jest dla mnie najlepszym fragmentem tego opowiadania.W takich starych klepsydrach ziarna piasku od częstego przesypywania robią się bardziej okrągłe,wycierają się i piasek przesypuje się szybciej. Stare klepsydry zawsze spieszą
Wizyta- Lena, Alma, Fania, wspólny synek Chalim
i narratorka ( w domyśle OLga Tokarczuk jako egon), czyli homogenetyczna rodzina, sympatyczny dla mnie egotonDo jego urodzenia wzięłyśmy Fanię...
Feministyczne opowiadanie bizarne z Olgą Tokarczuk, przewrotnie w roli głównej, pokazuje świat kobiet o innej orientacji seksualnej, świat kobiet egonów, tworów sztucznej inteligencji. Przy okazji, autorka odsłania nam fragment swojego życia, mówiąc,wszystkie jesteśmy spełnione i szczęśliwe, a czwórka to bardzo symetryczna i cudownie stabilna liczba.
Możemy dowiedzieć się, jak pracuje.Rysuję i piszę,...Myślę. Analizuję. Nazywam....Zarabiam pieniądze. Utrzymuję nas. Żyjemy z mojego wymyślania niestworzonych historii
Porusza problem egzystencji,Rysuję i piszę dużo, całymi dniami, w milczeniu i ciszy,...
Prowokacyjnie pokazuje nam, że rodzina może składać się z czterech kobiet, które wychowują dziecko i są szczęśliwe. Mężczyźni samowtóry też mają takie pragnienia jak kobiety,...bajki sprzedają się dobrze....Dzięki temu mogę też pisać, rysować i żyć. To ważne zestawienie: tworzyć i żyć
Zabawne są reakcje i emocje kobiet związane z pojawieniem się mężczyzn w postaci samowtóra. Kobiety wyraźnie nie marzą o obcym towarzystwie, a szczególnie męskim.Marzymy o dziecku. Zdaliśmy już egzaminy i przygotowujemy pokój dziecięcy-...
Prawdziwa historia to moje ulubione opowiadanie bizarne. To co przydarzyło się panu profesorowi jest niepojęte. Nie tylko nasze życie jest nieprzewidywalne, ale i też nasze reakcje. Przerażająca jest znieczulica ludzka i to w zachodnioeuropejskim kraju. Hotelowi ochroniarze nie pomogli profesorowi wyjaśnić sprawę, tylko
,a ja dodam, że tam gdzie jest...chwyciwszy je pod ramiona, zawlekli w odpowiednie miejsce.
jak w Zielonych Dzieciach. Jesteś nagi, jesteś nikim. W ten sposób pozbyli się kłopotu. I tak, za chęć pospieszenia z pomocą, profesor został ukarany....tylko Wielkie Nic.
Po przeczytaniu Serca pomyślałem, że pan M. musiał sobie zdawać sprawę przed operacją, że jego przyszłe serce będzie pochodzić z nielegalnego lub podejrzanego źródła, skoro
Tokarczuk poruszyła tutaj ciekawy problem demograficzny, medyczny, etyczny i polityczny. Uświadamia nam, że istnieje w świecie handel narządami ludzkimi. W Europie, społeczeństwo się starzeje, a przyrost naturalny spada. Ludzi chorych na serce przybywa, bo życie jest pełne coraz większego stresu. W tej sytuacji ciężko jest dostać serce od dawcy, a ze sztucznym mogą żyć tylko nieliczni i krótko. Jedyną alternatywą jest nielegalny rynek poza Europą, w opowieści są to Chiny. Pan M. dostał nowe serce, ale nie spodziewał się, że będzie ono oddziaływać na jego podświadomość i spowoduje, że zapragnie zobaczyć miejsce, skąd je zabrano,...polecieli samolotem w pewne miejsce, którego nazwy zobowiązali się nie ujawniać
Mnich buddyjski, będący prawdopodobnie na usługach więzienia, albo pod kontrolą władz, próbował wyjaśnić panu M. historię jego serca, iNadal nie rozumiał, dlaczego jego "chcę" przywiodło go do tego miejsca.
Możemy sobie tylko wyobrazić ilu ludzi chodzi z takimi sercami, nie mówiąc o innych narządach. Straszne, ale prawdziwe. Pan M. miał szczęście, że nie było dzisiejszej pandemii.wierzył, że melodia chińskiego języka uruchomi w przybyszu nieużywane do tej pory połączenia mózgowe, wzbudzi jakieś impulsy i tłumaczenie stanie się niepotrzebne. Skoro wszyscy mamy naturę buddy... Ale państwo M. nic nie rozumieli.
Transfugium, to dla mnie klasyczna fantastyka naukowa pokazująca odpowiedzialność ludzi za swoje wybory, za chęć przestania bycia sobą. Mamy tutaj autonomiczne pojazdy, solarne helikoptery, inteligentne hotele, restauracje z mięsnymi inkubatorami takimi jak w Wizycie, inteligentnego robota, którym jest profesor Cho oraz przedstawiony proces transfugacji, w tym przypadku zamianę kobiety w wilka. Uporządkowane życie Renaty, a później jej tragedia rodzinna, spowodowało zmiany psychiczne i obudziły w niej chęć porzucenia tego świata i przejście do świata zwierząt, konkretnie wilków. Myślę, że to jest też podświadoma ucieczka przed starością. Autorka pokazuje nam swoją więź ze zwierzętami, które
oraz na przykładzie wilków, próbuje zainteresować nas ich życiem. Czuje się tutaj ducha Janiny Duszejko. Fascynująca jest też lektura Broszury, zawierającej filozofię transfugacji oraz wywody autorki na temat bytów. I pomyśleć, że Owidiusz pisząc swoje Metamorfozy nie przypuszczał, że będzie ojcem chrzestnym Transfugium.są mistrzami w rozpoznawaniu intencji...
Góra Wszystkich Świętych uświadamia nam, do czego może służyć klonowanie ludzi, jak wykorzystuje się wyniki badań psychologicznych, jak można kształtować i manipulować człowiekiem. Jest tutaj też historia handlu relikwiami, biznesu kościelnego, który trwa od wieków. Zderzają się dwa światy, świecki i religijny, postępowy i tradycyjny. Z jednej strony mamy nowoczesną fabrykę obróbki człowieka, a z drugiej strony historyczne budowle kościelne, popadające w ruinę z siostrami zakonnymi, pijącymi kawę zgodnie z ustalonym rytuałem i dbającymi o środowisko naturalne, segregującymi surowce wtórne i prowadzącymi biznes, pozwalający utrzymać funkcjonowanie kościoła.Tokarczuk pokazuje nam, że Europa się starzeje, do zakonu nie ma chętnych, narkotyki są nielegalne, istnieje adopcja dzieci, na lekarstwa trzeba czekać kilka dni, nie wszędzie jest gospodarka odpadami, testy psychologiczne są wykorzystywane nie zawsze etycznie, istnieją instytuty naukowe, które zajmują się podejrzanymi badaniami, istnieją naukowcy, jak nasz bohaterka, którzy sprzedają swój naukowy produkt, groźny w skutkach dla ludzi, nie dbając o to do jakich celów będzie służył. Jest o czym myśleć.
Kalendarz ludzkich świąt- finałowe opowiadanie może się podobać miłośnikom thrillerów. Ludzie potrzebują boga, żeby zatrzymał
, którym była katastrofa z plastikiem o niewyobrażalnych skutkach, wojna, spadające satelity. Monodikos...całe zło świata...
trzysta dwanaście lat wcześniej. Od tego czasu, utrzymywany jest przy życiu, podlega cyklicznemu umieraniu i zmartwychwstaniu, przy czym z roku na rok, jego stan zdrowia pogarsza się dramatycznie, ale dzięki Ilonowi Masażyście Monodikos stale jest zdolny do funkcjonowania i poddawania się obrzędom religijnym. Bez niego świat będzie nieszczęśliwy. Mamy tutaj obraz rządów autorytarnych z kłamliwą propagandą, manipulujących społeczeństwem, oszukujących ludzi, podtrzymujących kult dziwnego boga. W tym świecie rekon rządzi twardą ręką wraz z pozostałymi rekonami tworami sztucznej inteligencji, a prawdziwi ludzie...przyszedł w reakcji na ich prośby...
Ludzie ci są bezsilni wobec rekonów, żyją w...protestują z ustami zaklejonymi czarną szmacianą taśmą.
kamienicach i wstrząsające jest to, że...odrapanych smutnych...
To mi się z czymś kojarzy. Mam tylko nadzieję, że ciemność, o której mowa w tym opowiadaniu, nie zapadnie szybko i nieodwracalnie.Będzie to co zawsze.
Re: Salonik literacki (Opowiadania bizarne)
Jerzy, bardzo dziękuję Ci za tę wnikliwą analizę. Bardzo się napracowałeś. Ale, jak rozumiem, sprawia Ci to frajdę.
A ja teraz mam szansę na utrwalenie tych historii.
Cieszy bardzo tutaj Twoja obecność.
"Opowiadania bizarne" przeczytałam rok temu. Epidemia nie dała mi szansy na powrót do lektury więc nawet nie próbowałam się włączyć do grupy dyskusyjnej.
Tylko to co znalazłam na yt pozwoliło mi na odtworzenie pewnych fragmentów prozy naszej noblistki.
Liczę bardzo na przetrwanie idei Akademii 30 z plusem właśnie dzięki tej stronie naszego Forum.
Oby nam się chciało chcieć słuchać, brać udział w wymianie opinii i myśleć. To energochłonny proces ale tak pożyteczny.
A ja teraz mam szansę na utrwalenie tych historii.
Cieszy bardzo tutaj Twoja obecność.
"Opowiadania bizarne" przeczytałam rok temu. Epidemia nie dała mi szansy na powrót do lektury więc nawet nie próbowałam się włączyć do grupy dyskusyjnej.
Tylko to co znalazłam na yt pozwoliło mi na odtworzenie pewnych fragmentów prozy naszej noblistki.
Liczę bardzo na przetrwanie idei Akademii 30 z plusem właśnie dzięki tej stronie naszego Forum.
Oby nam się chciało chcieć słuchać, brać udział w wymianie opinii i myśleć. To energochłonny proces ale tak pożyteczny.
Re: Salonik literacki (Opowiadania bizarne)
Wpis Jurka rzeczywiście robi wrażenie . Chapeaux bas. Może z czasem pojawi się tych naszych głosów na forum jeszcze więcej.
Re: Salonik literacki (Opowiadania bizarne)
Dzięki za miłe słowa weteranów forum, "słowo się rzekło kobyłka u płotu".
Re: Salonik literacki (Opowiadania bizarne)
Opowiadania bizarne" Olgi Tokarczuk w przekładzie Maryli Laurent znalazły się na liście stu najlepszych książek roku magazynu "Lire".
Jak wyjaśnia Instytut Książki, zestawienie czasopisma jest najbardziej liczącą się we Francji listą sugestii dla czytelników. Opracowali ją redaktorzy magazynu w tym roku we współpracy z portalem "Sens Critique" i telewizją RTL, a w jej tworzeniu bierze także udział księgarz.
Jak wyjaśnia Instytut Książki, zestawienie czasopisma jest najbardziej liczącą się we Francji listą sugestii dla czytelników. Opracowali ją redaktorzy magazynu w tym roku we współpracy z portalem "Sens Critique" i telewizją RTL, a w jej tworzeniu bierze także udział księgarz.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość