" Kto ma opowieść ten ma władzę ".
Poruszając się wokół tego wątku profesor Wojciech Cwalina udowodnił nam, że w bardzo subtelny sposób można nas/ odbiorców, czytelników, wyborców politycznych/ przekonać do, czasami, nieświadomych wyborów.
Można wpłynąć na nasze emocje, /co się przekłada na dobre notowania polityczne / ,posługując się symbolami religijnymi, zdjęciem z ważnym politykiem , /albo zdjęciem bezdzietnego polityka z dzieckiem /, flagą państwową.
Selekcja materiału informacjnego, jego tendencyjna prezentacja, albo reinterpretacja to kolejny krok do zasiania w głowach odbiorców mediów, dowolnego rodzaju, wirusa informacjnego.
Można straszyć. Wojną, imigrantami, LGBT. Bo gdy panuje lęk to łatwiej się nami, ludźmi, manipuluje.
Nie działa na naszą wyobraźnię, niestety, informowanie o galopujących zmianami klimatu. /"Fajnie, bo będzie jak w Hiszpanii!!!" /.
Owszem, wszystkie wróżki w filmach dla dzieci są proekologiczne ale nie bierze się pod uwagę faktu, że gdy te dzieci będą podejmować niezależne decyzje konsumpcyjne/proekologiczne to może już być za późno na działanie dla Matki Ziemi .
Wg hasła" Tell the story, change the world "okazało się, że można wypłynąć na decyzje dotyczące planowania rodziny!! Meksykańskie seriale, z końca lat 70 wieku XX, miały istotny wpływ na spadek przyrostu naturalnego w społeczeństwie meksykańskim.
Media i narracje w komunikacji społecznej
Moderator: pablo
Re: Media i narracje w komunikacji społecznej
Mam nieco mieszane uczucia po tym wykładzie. Oczywiście można założyć, że wszystkie komunikaty nami manipulują, że zmuszają nas do zmiany postaw czy poglądów (np. historie opowiadane w serialach telewizyjnych czy dobór informacji w serwisach telewizyjnych itd.), ale przecież doskonale wyczuwamy, choćby intuicyjnie, kiedy mamy do czynienia z manipulacją par excellence. Fakty TVN różnią się przecież zasadniczo od Wiadomości TVP, choć jeden program i drugi - jak twierdził nasz prelegent - próbują na nas wpływać.
Lata temu pracowałem w pewnej gazecie popularnej (której nakład dochodził do miliona egzemplarzy!) i był tam jasny dekalog dziennikarskich powinności, który miał chronić czytelnika przed manipulacją ze strony dziennikarzy (np. nie używaj wartościujących przymiotników, naświetl problem ze wszystkich stron, zawsze daj możliwość wypowiedzenia się obydwu stronom konfliktu itd.). Jeśli chodzi o selekcję tematów, to było jasno powiedziane, że w naszej gazecie opisujemy te same tematy, co w tzw. gazetach poważnych. Różnica jedynie jest taka, że opisujemy je nieco inaczej (czytaj prościej) i być może umieszczamy je na kolumnie w innych miejscach niż w periodykach opiniotwórczych. Ale zamysł był taki, żeby nasz czytelnik był wszechstronnie (i zrozumiale) o wszystkim poinformowany. Ale to były lata 90.
Ale do czego zmierzam. Jest kilka, bardzo podstawowych zasad, których przestrzeganie sprawie, że materiał dziennikarski może być postrzegany jako w miarę obiektywny. Telewizja publiczna zawsze była w rękach polityków, ale mimo wszystko dało się ją oglądać (jak jeszcze miałem telewizor, to oglądałem czasem zamiennie i Fakty, i Wiadomości, a teraz po prostu się nie da).
Co do manipulacji... Można powiedzieć, że ja też Państwem manipuluję, zapraszając takich, a nie innych gości czy organizując wyjazdy na takie, a nie inne przedstawienia teatralne. Ale to nie tak. Po prostu prof. Mikołejko wydaje mi się o wiele ciekawszą osobowością niż prof. Legutko, zdecydowanie większe zainteresowanie budzi we mnie to, co ma do powiedzenia prof. Leder, a nie to co miałby wygłosić prof. Krasnodębski, a "Klątwa" czy "Capri - wyspa uciekinierów" są lepszymi przedstawieniami niż ... (nic akurat nie przychodzi mi do głowy). Państwo mogą oczywiście tego poglądu nie podzielać. Póki co uczestnictwo w zajęciach Akademii 30+ nie jest obowiązkowe i mam nadzieję, że tak już zostanie .
Lata temu pracowałem w pewnej gazecie popularnej (której nakład dochodził do miliona egzemplarzy!) i był tam jasny dekalog dziennikarskich powinności, który miał chronić czytelnika przed manipulacją ze strony dziennikarzy (np. nie używaj wartościujących przymiotników, naświetl problem ze wszystkich stron, zawsze daj możliwość wypowiedzenia się obydwu stronom konfliktu itd.). Jeśli chodzi o selekcję tematów, to było jasno powiedziane, że w naszej gazecie opisujemy te same tematy, co w tzw. gazetach poważnych. Różnica jedynie jest taka, że opisujemy je nieco inaczej (czytaj prościej) i być może umieszczamy je na kolumnie w innych miejscach niż w periodykach opiniotwórczych. Ale zamysł był taki, żeby nasz czytelnik był wszechstronnie (i zrozumiale) o wszystkim poinformowany. Ale to były lata 90.
Ale do czego zmierzam. Jest kilka, bardzo podstawowych zasad, których przestrzeganie sprawie, że materiał dziennikarski może być postrzegany jako w miarę obiektywny. Telewizja publiczna zawsze była w rękach polityków, ale mimo wszystko dało się ją oglądać (jak jeszcze miałem telewizor, to oglądałem czasem zamiennie i Fakty, i Wiadomości, a teraz po prostu się nie da).
Co do manipulacji... Można powiedzieć, że ja też Państwem manipuluję, zapraszając takich, a nie innych gości czy organizując wyjazdy na takie, a nie inne przedstawienia teatralne. Ale to nie tak. Po prostu prof. Mikołejko wydaje mi się o wiele ciekawszą osobowością niż prof. Legutko, zdecydowanie większe zainteresowanie budzi we mnie to, co ma do powiedzenia prof. Leder, a nie to co miałby wygłosić prof. Krasnodębski, a "Klątwa" czy "Capri - wyspa uciekinierów" są lepszymi przedstawieniami niż ... (nic akurat nie przychodzi mi do głowy). Państwo mogą oczywiście tego poglądu nie podzielać. Póki co uczestnictwo w zajęciach Akademii 30+ nie jest obowiązkowe i mam nadzieję, że tak już zostanie .
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość