Kielce okazały się nie takie straszne, jak je Witkacy w swoim wierszyku malował (Tak sobie wyobrażam Kielce, symbol, jako szczyt ohydy,
I jako jakieś Paramount najgorszej małomiasteczkowej brzydy). Jest tam imponujący Pałac Biskupi, wspaniała, wielkomiejska ulica Sienkiewicza i piękny park, w którym można złapać oddech. Naprawdę nie ma co narzekać. I jest też całkiem przyzwoity teatr (byliśmy na premierze Hańby), w którym reżyserują świetne nazwiska (Rubin, Kleczewska, Strzępka). Ze złapaniem oddechu w teatrze jest akurat ciężko. W zapchanym do granic możliwości foyer można się było udusić, ale może to premiera przyciągnęła takie tłumy, a zwykle jest tam nieco więcej powietrza? Trudno powiedzieć. W każdym razie nasze dziewczyny rozmawiały w foyer z kieleckim radnym, który uroczyście zapowiedział, że przeznaczy grube miliony na budowę nowego teatru, co jest o tyle chwalebne, że ów rady był ostatni raz w teatrze... 30 lat temu .
Ale... Revenons a nos moutons, jak mawiają Francuzi. Co zrobiło na mnie największe wrażenie? Chyba jednak Wiślica i wspaniała, romańska płyta orantów (z XII wieku). To w Wiślicy prawdopodobnie odbywały się pierwsze chrzty na ziemiach polskich i to już sto lat temu przed oficjalnie uznaną datą, czyli rokiem 966.
Wspaniały jest też klasztor cystersów w Wąchocku, z cudownym romańskim kapitularzem i gotyckim refektarzem (mieliśmy tutaj bardzo sympatycznego ojca-przewodnika ).
Wrażenie (negatywne) zrobił też Raków. Obecnie to puste, wyludnione i zapyziałe miasteczko, a na początku XVII wieku było to jedno z centrów kultury europejskiej. Książki drukowane w Rakowie rozchodziły się po całej Europie. Czytał je m.in. John Lock, twórca liberalizmu i Baruch Spinoza. Gdybyśmy arian nie wygnali, mielibyśmy prawdopodobnie dzisiaj w Rakowie drugi Oxford. Zmarnowana szansa, która odbija nam się czkawką do teraz. I jeszcze długo się odbijać będzie. Na miejscu ariańskiego zboru stoi obecnie kościół, a jedynym śladem po obecności w Rakowie braci polskich jest dom ichnego biskupa. W przeciwieństwie do pałaców biskupów katolickich, skromny i nierzucający się w oczy. Oczywiście ten budynek należy obecnie do Kościoła. Kościół zresztą na tych terenach jest niezwykle silny, Kielecczyzna to jeden z mateczników niemiłościwie panującej nam partii.
Jak już jesteśmy przy wrażeniach negatywnych... W Książu Wielkim stoi kościół św. Ducha z XIV wieku. Stoi zamknięty na cztery spusty i niszczeje. Na placu przed kościołem walają się puste butelki po wódce i puszki po piwie, wokół pełno gruzu i śmieci. Kościołowi pewnie nie chce się w ten zabytek inwestować, a nam chciało się płakać, kiedy na to patrzyliśmy. Przecież nie mamy takich zabytków zbyt dużo. Dlaczego nie umiemy o nie zadbać? Bóg jeden wie, ale pewnie nam nie powie.
Profesor był w świetnej formie intelektualnej, gorzej niestety z formą cielesną . Pracował ostatnio intensywnie nad nową książką i to osłabienie organizmu zrzucał na karb tego morderczego wysiłku. W każdym razie obiecał, że będzie o siebie dbać. Grupa zresztą otoczyła Profesora troskliwą opieką, za co jestem wszystkim bardzo wdzięczny (szczególne podziękowania należą się Pani Halinie, naszemu pokładowemu medykowi). A w przyszłym roku ruszamy prawdopodobnie na Dolny Śląsk .
I na koniec dowcip (jeden z wielu, które opowiadał Profesor). Przychodzi facet do lekarza i skarży się, że żona zdradza go już od dłuższego czasu, a jemu w ogóle nie rosną rogi.
- Ależ proszę pana - tłumaczy mu doktor. - Rogi panu nie urosną, to jest tylko taka metafora.
- Uff, to dobrze - odetchnął z ulgą zrozpaczony mężczyzna. - Bo już myślałem, że mam jakieś niedobory wapnia .
Kielce (i nie tylko) z prof. Zbigniewem Mikołejką
Moderator: pablo
Re: Kielce (i nie tylko) z prof. Zbigniewem Mikołejką
To nasza najdłuższa wyprawa z profesorem Mikolejką.
Bardzo inspirująca i zachęcająca do swojego, indywidualnego odkrywania regionu świętokrzyskiego.
Zaczęliśmy od Wsoli, oddziału warszwskiego Muzeum Literatury. Gombrowicz nadal wart uwagi. Niektórzy z nas postanowili sięgnąć po Dzienniki. Albo "Jaśnie panicza" Joanny Siedleckiej. Może wiecie jak przetłumaczono na francuski zakończenie " Ferdydurke " ?
Jak najbardziej warto wrócić do Teatru w Kielcach.
Chociaż samo miasto jednak jest makietą. W ciepły wrześniowy wieczór, przed 22, po premierze " Hańby", na ulicy Sienkiewicza bylo cicho sza..
Już wiem też dlaczego znany polityk z Kielc nazywa siebie Scyzorykiem. I dlaczego właśnie w tym regionie jest Radom z.. " Łucznikiem", i nie tylko .a w Kielcach odbywają się międzynarodowe targi zbrojeniowe.
Aha.. co zauważył Profesor, moda kielecka też jest bardzo patriotyczna.
W Jędrzejowie, miejscu pobytu Wincentego Kadłubka, urodzonego w Rakowie, zadziwia gości fasada kościoła " udekorowana" wpisami z XIX wieku.
Fajnie, że nocowaliśmy w kurorcie!! I Bartka też podziwialiśmy. Trochę podreptaliśmy w kierunku Łysej Góry.. Baaardzo bogaty, pomyslowy program.
W przyszlym roku w planie Dolny Śląsk. Może po drodze zawiniemy w miejsce nazywane Trójkątem Trzech Cesarzy? Chociaż to Śląsk Górny..
Bardzo inspirująca i zachęcająca do swojego, indywidualnego odkrywania regionu świętokrzyskiego.
Zaczęliśmy od Wsoli, oddziału warszwskiego Muzeum Literatury. Gombrowicz nadal wart uwagi. Niektórzy z nas postanowili sięgnąć po Dzienniki. Albo "Jaśnie panicza" Joanny Siedleckiej. Może wiecie jak przetłumaczono na francuski zakończenie " Ferdydurke " ?
Jak najbardziej warto wrócić do Teatru w Kielcach.
Chociaż samo miasto jednak jest makietą. W ciepły wrześniowy wieczór, przed 22, po premierze " Hańby", na ulicy Sienkiewicza bylo cicho sza..
Już wiem też dlaczego znany polityk z Kielc nazywa siebie Scyzorykiem. I dlaczego właśnie w tym regionie jest Radom z.. " Łucznikiem", i nie tylko .a w Kielcach odbywają się międzynarodowe targi zbrojeniowe.
Aha.. co zauważył Profesor, moda kielecka też jest bardzo patriotyczna.
W Jędrzejowie, miejscu pobytu Wincentego Kadłubka, urodzonego w Rakowie, zadziwia gości fasada kościoła " udekorowana" wpisami z XIX wieku.
Fajnie, że nocowaliśmy w kurorcie!! I Bartka też podziwialiśmy. Trochę podreptaliśmy w kierunku Łysej Góry.. Baaardzo bogaty, pomyslowy program.
W przyszlym roku w planie Dolny Śląsk. Może po drodze zawiniemy w miejsce nazywane Trójkątem Trzech Cesarzy? Chociaż to Śląsk Górny..
Re: Kielce (i nie tylko) z prof. Zbigniewem Mikołejką
Słówko odnośnie do "makietowości" Kielc. Przed wizytą w teatrze szukałem bankomatu i odbiłem trochę w bok od ul. Sienkiewicza. I tam było sporo wielkomiejsko-kawiarnianego życia. Tak więc nie jest tak źle z tymi Kielcami.
W sobotę wieczorem na Świętojańskiej w Gdyni też tłumów nie ma. Życie czasem toczy się gdzie indziej .
W sobotę wieczorem na Świętojańskiej w Gdyni też tłumów nie ma. Życie czasem toczy się gdzie indziej .
Re: Kielce (i nie tylko) z prof. Zbigniewem Mikołejką
W spotkaniu poobozowym, które odbyło się 21 września w Przedszkolu Kota Edwarda, wzięło udział nieco mniej osób niż zazwyczaj (około 20), ale za siedzieliśmy prawie do 22.00. I nie sądzę, żeby to była wyłącznie zasługa ciekawych lektur, które pojawiły się na stołach (była też książka... bezczcionkowa ), dla kierowców).
Fajnie się gadało, nie chciało się wychodzić. Zdjęcia były nieco przyciemnione, ale nikomu to specjalnie nie przeszkadzało. W naszym wieku widzi się już piąte przez dziesiąte, może to dlatego .
Fajnie się gadało, nie chciało się wychodzić. Zdjęcia były nieco przyciemnione, ale nikomu to specjalnie nie przeszkadzało. W naszym wieku widzi się już piąte przez dziesiąte, może to dlatego .
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość