Majówka w Saksonii i Brandenburgi. SANS . SOUCI.

Opinie i komentarze na temat wykładów (wykładowców również), warsztatów i innych zajęć organizowanych przez Akademię 30+

Moderator: pablo

Milionis
Posty: 561
Rejestracja: 20 cze 2013, o 14:11
Kontakt:

Majówka w Saksonii i Brandenburgi. SANS . SOUCI.

Post autor: Milionis »

Przy naukowym wsparciu dr. Jacka Friedricha podziwialiśmy cuda architektury baroku drezdeńskiego, zespoły parkowo-pałacowe,obiekty sakralne, malarskie i rzeźbiarskie. W tempie japońskim albo alternatywnym, ale - jak najbardziej - harmonijnie.
Miłośnicy emocjonalnej zabudowy barokowej i rokokowych dekoracji, imponujących panoram miasta, sztuki ozdobnej i budowlanej,ale też dendrolodzy, ornitolodzy (wiosna w pełni), klasyczni homeopaci mogą być zadowoleni. No i konserwatorzy zabytków też mieliby sporo do podziwiania.
Nie wiem, co mieliby do powiedzenia gastroturysci. Ale napoje gaszące pragnienie były w dużym wyborze i smakowite.

Tym co mnie najbardziej zadziwiło to wyrafinowana sztuka i kultura dworska. Zaczynając od pasji zbierania porcelany czy dzieł malarskich, polowania na hodowlaną zwierzynę i uwodzenia powabnych dam przez władców.

W Moritzburgu piórkowe łoże służyło do podziwiania. Drukowane skóry zwierzęce kładziono na ściany. Hodowano jelenie z zaprogramowanymi defektami poroża, a damy w szczególny sposób brały udział w polowaniach.
Brandenburgia, podbijająca Saksonię,wydaje się być bardziej ludzka dzięki postaci Fryderyka Wielkiego (władcy raczej negatywnego dla Polski). Pałac Sanssouci, którego gospodarz nie był zainteresowany ani balami, ani maskaradami czy polowaniami, oferuje inny zestaw wrażeń.

Warto podróżować. Hey!
pablo
Posty: 617
Rejestracja: 30 lis 2009, o 14:17
Kontakt:

Re: Majówka w Saksonii i Brandenburgi. SANS. SOUCI.

Post autor: pablo »

Wycieczka była chyba nieco mniej męcząca niż nasze wyprawy wcześniejsze. To zasługa w równym stopniu techniki (system tourguide), moich subtelnych upomnień, a pewnie także zrozumienia cicerone dla naszych biologicznych ograniczeń. W każdym razie drugiego dnia już w południe mieliśmy czas wolny! :o Trudno w to uwierzyć, ale tak było. Uczestnicy wycieczki wpadli początkowo w stan lekkiej dezorientacji, ale szybko się otrząsnęli i ruszyli ochoczo w miasto i do różnych muzeów.

Drezno jest przepiękne. Zwarte, spokojne i nieśpieszne. W parkach i na ulicach można pić alkohol, ale żadnych awanturników nie spotkaliśmy. Ostatniego dnia w Dreźnie poszliśmy zresztą w kilka osób nad Łabę, aby zintegrować się z ludnością lokalną. Mieliśmy kiełbaski (w słoiku) i kilka piw, które zdobyliśmy z niejakim trudem, bo w Dreźnie niełatwo znaleźć sklep spożywczy. Noc była cicha i ciepła, a po drugiej stronie rzeki rozpościerała się pięknie rozświetlona panorama miasta. Mógłbym tam tak siedzieć do dzisiaj z butelką Radebergera w dłoni... ;)

Z zabytków Drezna oczywiście najbardziej podobał mi się zachwycający Zwinger. No i kościół Hofkirche. Okazuje się, że nie tylko Paryż wart jest mszy, ale również i Warszawa. August II Mocny, aby zostać królem Polski, musiał przejść na katolicyzm. I stąd ta świątynia.
Drezno zostało w zasadzie zrównane z ziemią podczas wojny (moim zdaniem to było niepotrzebne barbarzyństwo, bo zniszczenia miasta w 1945 roku nie miało znaczenia militarnego). Po wojnie ruszyła odbudowa miasta (przy dużym udziale polskich konserwatorów zabytków), ale największy zabytek (przynajmniej wizualnie) oddano do użytku dopiero w 2005 roku. Z kościoła Frauenkirche, który usytuowany jest na środku rynku, po wojnie ostały się w zasadzie tylko dwie ściany i kupa gruzów. Pomysł odbudowy miał zarówno swoich gorących zwolenników, jak też zagorzałych przeciwników (głównie ze środowisk lewicowych). Odbudowa kościoła, jak mówił dr Friedrich, była okazją dla Niemców, aby zaprezentować się w roli ofiary. Na renowację zabytku zebrano niebagatelną kwotę 75 milionów euro! Ale było warto. Kościół piękne góruje nad miastem.

W Poczdamie zachwyciła nas ... dzielnica holenderska (tak, tak) i rosyjska (a jakże!). Holendrów sprowadził do Poczdamu Fryderyk Wilhelm I (pewny nie jestem, bo ci wszyscy władcy mieli w zasadzie te same imiona, tylko numerki się zmieniały). A Rosjanie znaleźli się w mieście po wojnach napoleońskich (dostali się do niewoli pruskiej, a że część z nich była śpiewakami, postanowiono wybudować im w mieście rosyjskie domki lub powiedzmy - domki na modłę rosyjską). Dzielnica holenderska tętni obecnie życiem. Jest tam sporo sklepów i knajpek, więc czas wolny spędzaliśmy właśnie tam.

O zachwytach nad pałacem (i parkiem) Sanssouci nie ma nawet co wspominać, bo że zachwycają, to rzecz wiadoma.
Milionis
Posty: 561
Rejestracja: 20 cze 2013, o 14:11
Kontakt:

Re: Majówka w Saksonii i Brandenburgi. SANS . SOUCI.

Post autor: Milionis »

Na Wyspę Pawią nie dotarliśmy. Tutaj ciekawostka, która interesuje mieszkańców Gdańska.

https://m.trojmiasto.pl/historia/Wedruj ... 95794.html
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość