wykład Wojciecha Eichelbergera
Moderator: pablo
wykład Wojciecha Eichelbergera
(Prawie) dałam się nabrać, nawet pomyślałam - O NIE, wypisuję się z tego wykładu!
No i trach, przypomniało się - 1 kwietnia:) Przyznam, że lepsze od Lwowa!!!
No i trach, przypomniało się - 1 kwietnia:) Przyznam, że lepsze od Lwowa!!!
"Nobody expects the Spanish Inquisition!"
Re: wykład Wojciecha Eichelbergera
A ja byłam czujna jak ważka! i tym razem do nikogo nie zadzwoniłam ))
Re: wykład Wojciecha Eichelbergera
początek był bardzo przekonujący, przeraził mnie, ale im dalej, tym bardziej podejrzane się wydawało. Jakaż ulga, gdy sobie nareszcie skojarzyłam datę
Re: wykład Wojciecha Eichelbergera
Czy ktoś ma nagrany wykład i mógłby wrzucić na: http://www.megaupload.com/ i potem podać link do ściągnięcia? PS byłam, jednak muszę JESZCZE raz posłuchać...
"Nobody expects the Spanish Inquisition!"
Re: wykład Wojciecha Eichelbergera
Bardzo się cieszę, że pomimo mojej całej nieufności dla psychologów, poszłam jednak na wykład.
Paradygmat kwantowy nabrał nowych znaczeń (fizyka potrafi okopać nawet psychologię na całkiem interesujących pozycjach ))
Co do zderzacza hadronów jaźni w poszukiwaniu cogito elementarnego... rozpędzam od piątku, ale nie mogę się pozbyć ciężaru cielesności. Jestem bliższa uznania, że ciało przydarza się mnie, jednak jako ateistyczna wyznawczyni genetyki czuję się tak mocno osadzona w biologicznym determiniźmie, że nie oddzielam tego kwarka duszy od zagęszczonej energii przeznaczenia zapisanej w komórkach.
Jak to jednak z wykładami "psychologicznymi" bywa, osiągają pewien poziom nieakceptowalnej dla mnie transcendencji.
Nie wierzę w te króliki. A jeśli to była prawda, to nie wierzę, że odstawiono badania ze strachu. Nie (pamiętam, pamiętam ... ale proszę przyjąć tryb przeczący ))) wyobrażam sobie naukowców, którzy rozpętali ten okrutny eksperyment z założeniem, które się potwierdziło (bo jak inaczej?) a następnie uciekli z okrzykiem przerażenia ... no, po prostu ciekawska natura ludzka mi do tego nie pasuje. Ja bym drążyła temat.
Czytałam kiedyś o pamięci genetycznej. Coś może być na rzeczy, ale sferyczne zwierciadło bez środków masowego przekazu mnie nie przekonuje.
(szkoda, że zżarła mnie trema przed zadaniem pytania...)
Jednak wykład był ciekawy.
Paradygmat kwantowy nabrał nowych znaczeń (fizyka potrafi okopać nawet psychologię na całkiem interesujących pozycjach ))
Co do zderzacza hadronów jaźni w poszukiwaniu cogito elementarnego... rozpędzam od piątku, ale nie mogę się pozbyć ciężaru cielesności. Jestem bliższa uznania, że ciało przydarza się mnie, jednak jako ateistyczna wyznawczyni genetyki czuję się tak mocno osadzona w biologicznym determiniźmie, że nie oddzielam tego kwarka duszy od zagęszczonej energii przeznaczenia zapisanej w komórkach.
Jak to jednak z wykładami "psychologicznymi" bywa, osiągają pewien poziom nieakceptowalnej dla mnie transcendencji.
Nie wierzę w te króliki. A jeśli to była prawda, to nie wierzę, że odstawiono badania ze strachu. Nie (pamiętam, pamiętam ... ale proszę przyjąć tryb przeczący ))) wyobrażam sobie naukowców, którzy rozpętali ten okrutny eksperyment z założeniem, które się potwierdziło (bo jak inaczej?) a następnie uciekli z okrzykiem przerażenia ... no, po prostu ciekawska natura ludzka mi do tego nie pasuje. Ja bym drążyła temat.
Czytałam kiedyś o pamięci genetycznej. Coś może być na rzeczy, ale sferyczne zwierciadło bez środków masowego przekazu mnie nie przekonuje.
(szkoda, że zżarła mnie trema przed zadaniem pytania...)
Jednak wykład był ciekawy.
Ostatnio zmieniony 18 kwie 2011, o 07:17 przez bianka, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: wykład Wojciecha Eichelbergera
Czy ja przydarzam się ciału, czy ciało przydarza się mnie? A może po prostu ja przydarzam się sobie. Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić, że "ja" może funkcjonować niezależnie od materialnego nośnika. Wystarczy przecież niewielka ingerencja w mózg, aby moje "ja" uległo całkowitej zmianie.
Z faktu, że energia jest formą materii (i na odwrót) nie wynika przecież, iż istnieje jakaś świadomość, która się inkarnuje! Odniosłem wrażenie, że fizyka kwantowa posłużyła prelegentowi do uzasadnienia swojego światopoglądu religijnego (buddyjskiego).
Obojętnie w co byśmy wierzyli lub nie trudno nam się jest całkowicie pozbyć lęku przed śmiercią (swoją lub naszych bliskich). Ten lęk jest czymś bardzo ludzkim. Recepta w stylu "skoro wszystko jest energią, nie ma co się śmiercią przejmować, to tylko przejście w inny wymiar bytu" jakoś mnie nie przekonuje...
Szczerze mówiąc spodziewałem się trochę innego wykładu. Zaczęło się dość obiecująco (od opisu co lęk i agresja wyczyniają z komórkami naszego ciała), a potem wszystko ześlizgnęło się nieoczekiwanie w rejony mistyczne.
Z faktu, że energia jest formą materii (i na odwrót) nie wynika przecież, iż istnieje jakaś świadomość, która się inkarnuje! Odniosłem wrażenie, że fizyka kwantowa posłużyła prelegentowi do uzasadnienia swojego światopoglądu religijnego (buddyjskiego).
Obojętnie w co byśmy wierzyli lub nie trudno nam się jest całkowicie pozbyć lęku przed śmiercią (swoją lub naszych bliskich). Ten lęk jest czymś bardzo ludzkim. Recepta w stylu "skoro wszystko jest energią, nie ma co się śmiercią przejmować, to tylko przejście w inny wymiar bytu" jakoś mnie nie przekonuje...
Szczerze mówiąc spodziewałem się trochę innego wykładu. Zaczęło się dość obiecująco (od opisu co lęk i agresja wyczyniają z komórkami naszego ciała), a potem wszystko ześlizgnęło się nieoczekiwanie w rejony mistyczne.
Re: wykład Wojciecha Eichelbergera
Nie wolno tego robić . Każda działalność twórcza jest chroniona prawem autorskim.pablo pisze:Gosia pisze:Czy ktoś ma nagrany wykład i mógłby wrzucić na: http://www.megaupload.com/ i potem podać link do ściągnięcia? PS byłam, jednak muszę JESZCZE raz posłuchać...
Re: wykład Wojciecha Eichelbergera
Czy ja przydarzam się ciału, czy ciało przydarza się mnie? - ja troszeczkę inaczej zinterpretowałem to pytanie, czy moim życiem kieruję ja - czyli mój umysł, moja świadomość, czy ciało czyli zbiór wszystkich doświadczeń, nawyków, nauk, przyzwyczajeń, lęków. Jak często robimy coś automatycznie bez zastanowienia, jakby naszymi poczynaniami kierował ktoś za nas, ile razy naszymi poczynaniami kierują nasze lęki, nawyki (nałogi) czy wpojone nam przez kogoś nakazy.
Chociaż jak zaczynam sie zastanawiać nad tym ponownie, to chyba chodzi jednak o to czy moja świadomość może istnieć bez ciała, czy nasz byt zakończy sie równo z końcem naszego ciała czy może jednak poszuka sobie innego .... ja nie znam odpowiedzi na to pytanie
Wykład był ciekawy chociaż niespójny, tak jakby wstęp i wprowadzenie było od jednego wykładu, a wnioski i zakończenie od innego - o podobnym temacie ale jednak innym .
Chociaż jak zaczynam sie zastanawiać nad tym ponownie, to chyba chodzi jednak o to czy moja świadomość może istnieć bez ciała, czy nasz byt zakończy sie równo z końcem naszego ciała czy może jednak poszuka sobie innego .... ja nie znam odpowiedzi na to pytanie
Wykład był ciekawy chociaż niespójny, tak jakby wstęp i wprowadzenie było od jednego wykładu, a wnioski i zakończenie od innego - o podobnym temacie ale jednak innym .
Re: wykład Wojciecha Eichelbergera
OK, to może zaprośmy pana Wojciecha jeszcze raz...
"Nobody expects the Spanish Inquisition!"
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość