Wyprawa sandomierska z prof. Mikołejką
Moderator: pablo
Wyprawa sandomierska z prof. Mikołejką
Na gorąco i półśpiąco, bo wróciliśmy przed 1.00 w nocy . Dla mnie to była jedna z najciekawszych i najbardziej udanych wycieczek Akademii 30+. Źródło sukcesu leży pewnie we właściwych proporcjach między aktywnościami intelektualnymi i towarzyskimi. Rytm tego naszego wojażu był niespieszny (jakże się tu spieszyć w Sandomierzu), ale też nie leniwy. Dawka wiedzy i refleksji ogromna, ale bez uczucia przesytu.
Spodobało mi się niezwykle to, co Profesor powiedział nam na koniec. Że często stosunek do Polski rozpięty jest między wulgarnym nacjonalizmem i równie wulgarnym uniwersalizmem. Albo Polskę gloryfikujemy, albo deprecjonujemy. A rozsądnie jest ją po prostu odkrywać (a jest co ), sprawiać, żeby to było nasze miejsce, na tym odkrywaniu wreszcie budować swoją pogłębioną tożsamość (te enumeracje to niewątpliwy wpływ prozy Sabiny Dydo ).
Świetny było pomysł Profesora, aby zapoznać każdego uczestnika wyprawy z rodzajem śmierci, która zakończy jego ziemskie bytowanie (ja mam szczęście, umrę w łóżku, ale większość zostanie pożarta przez dzikie zwierzęta, przekłuta włóczniami, zrzucona ze skał, spalona itp.). Jak dojdę nieco do siebie, wyjaśnię osobom niezorientowanym w czym rzecz (chyba, że Bianka mnie uprzedzi).
No i fantastyczny był nocny pochód z latarkami po Wąwozie św. Jadwigi, co nie znaczy, że inne atrakcje fantastyczne nie były, w czym ogromna, wyłączna i niewątpliwa zasługa Pana Profesora. Amen. Idę spać.
A za rok (co już ustalone) ruszamy na szlak piastowski .
Spodobało mi się niezwykle to, co Profesor powiedział nam na koniec. Że często stosunek do Polski rozpięty jest między wulgarnym nacjonalizmem i równie wulgarnym uniwersalizmem. Albo Polskę gloryfikujemy, albo deprecjonujemy. A rozsądnie jest ją po prostu odkrywać (a jest co ), sprawiać, żeby to było nasze miejsce, na tym odkrywaniu wreszcie budować swoją pogłębioną tożsamość (te enumeracje to niewątpliwy wpływ prozy Sabiny Dydo ).
Świetny było pomysł Profesora, aby zapoznać każdego uczestnika wyprawy z rodzajem śmierci, która zakończy jego ziemskie bytowanie (ja mam szczęście, umrę w łóżku, ale większość zostanie pożarta przez dzikie zwierzęta, przekłuta włóczniami, zrzucona ze skał, spalona itp.). Jak dojdę nieco do siebie, wyjaśnię osobom niezorientowanym w czym rzecz (chyba, że Bianka mnie uprzedzi).
No i fantastyczny był nocny pochód z latarkami po Wąwozie św. Jadwigi, co nie znaczy, że inne atrakcje fantastyczne nie były, w czym ogromna, wyłączna i niewątpliwa zasługa Pana Profesora. Amen. Idę spać.
A za rok (co już ustalone) ruszamy na szlak piastowski .
Re: Wyprawa sandomierska z prof. Mikołejką
Kto nie był, niech żałuje!
I już nie wiem, czy bardziej wąwozu św. Jadwigi nocą, Domu Długosza (za dnia), "trzydziestki" wieczorem, tańców śmierci w tarłowskich stiukach, plastikowych jarmarków, ascetycznego św. Jakuba, eleganckiego Wawrzyńca Senesa, baroku w pazłotce, południowego luzu Sandomierza, rycerza Boboli z rumakiem średniego zasięgu, brązowych lamentacji, wszelkich ruin trwałych i w procesie, gęsi w sweterku, pijalni cydru "Róbmy Swoje", czy całkowicie jedynych w swoim rodzaju osiągów literackich pewnej Sabiny .
Najbardziej jednak opowieści Profesora.
Bardzo pięknie dziękuję za ten wspaniały wyjazd! Paweł - znowu dałeś radę!
To pisałam ja, Bryskus prezbiter umęczony (choć jednocześnie szczęśliwy)
I już nie wiem, czy bardziej wąwozu św. Jadwigi nocą, Domu Długosza (za dnia), "trzydziestki" wieczorem, tańców śmierci w tarłowskich stiukach, plastikowych jarmarków, ascetycznego św. Jakuba, eleganckiego Wawrzyńca Senesa, baroku w pazłotce, południowego luzu Sandomierza, rycerza Boboli z rumakiem średniego zasięgu, brązowych lamentacji, wszelkich ruin trwałych i w procesie, gęsi w sweterku, pijalni cydru "Róbmy Swoje", czy całkowicie jedynych w swoim rodzaju osiągów literackich pewnej Sabiny .
Najbardziej jednak opowieści Profesora.
Bardzo pięknie dziękuję za ten wspaniały wyjazd! Paweł - znowu dałeś radę!
To pisałam ja, Bryskus prezbiter umęczony (choć jednocześnie szczęśliwy)
Re: Wyprawa sandomierska z prof. Mikołejką
W Ujeździe spotkaliśmy niejaką Sabinę Dydo, przed którą zresztą ostrzegał nas Profesor. Pani D. ma kramik z książkami (swojego autorstwa) i w sposób dość nachalny wciska te literackie wypociny turystom zwiedzającym zamek Krzyżtopór (czytaliśmy zresztą fragmenty tych tekstów w autokarze, ku ogólnej uciesze , bo to grafomania najwyższej próby). Profesor napisał o Sabinie Dydo kilka lepiejów, ja dołączam poniżej kilka swoich, zachęcając jednocześnie wszystkich do radosnej twórczości .
Lepiej tanim spić się winem
niż napotkać D. Sabinę.
Lepiej wdepnąć w krowie miny
niż coś kupić u Sabiny.
Lepiej zgnić na wyspie Lido
niż dać grosz Sabinie Dydo.
Lepiej umrzeć na rzeżączkę
niż Sabinie podać rączkę.
Lepiej zjeść dwa stare bliny
niż przeczytać tekst Sabiny.
Lepiej się zamienić w świnię
niż dwa złote dać Sabinie.
Lepiej tanim spić się winem
niż napotkać D. Sabinę.
Lepiej wdepnąć w krowie miny
niż coś kupić u Sabiny.
Lepiej zgnić na wyspie Lido
niż dać grosz Sabinie Dydo.
Lepiej umrzeć na rzeżączkę
niż Sabinie podać rączkę.
Lepiej zjeść dwa stare bliny
niż przeczytać tekst Sabiny.
Lepiej się zamienić w świnię
niż dwa złote dać Sabinie.
Re: Wyprawa sandomierska z prof. Mikołejką
Lepiej z czołgową spotkać się miną,
niż dyskutować z Dydo Sabiną.
niż dyskutować z Dydo Sabiną.
Re: Wyprawa sandomierska z prof. Mikołejką
Lepiej w IPN mieć teczkę
niż z Sabiną Dydo sprzeczkę.
niż z Sabiną Dydo sprzeczkę.
Re: Wyprawa sandomierska z prof. Mikołejką
Lepiej jest jechać do Sandomierza,
niż na spotkanie z Sabiną zmierzać.
to zbyt oczywiste, może
Lepiej na zamku straszyć nocami,
niż mieć do czynienia z Dydo książkami.
niż na spotkanie z Sabiną zmierzać.
to zbyt oczywiste, może
Lepiej na zamku straszyć nocami,
niż mieć do czynienia z Dydo książkami.
Re: Wyprawa sandomierska z prof. Mikołejką
W pociągu w drodze do pracy takie oto mi przyszły do głowy (z niepokojem zauważam, że to rodzaj obsesji).
Dwa lepieje "kontaktowe"
Lepiej mieć z okna parszywy widok
niż jakiś kontakt z Sabiną Dydo.
Lepiej z Błaszczakiem wypalić jointa
niźli z Sabiną Dydo mieć kontakt.
I jeden domyślny
Lepiej na chwilę usnąć w klozecie
niż mieć spotkanie z tą... przecież wiecie.
Dwa lepieje "kontaktowe"
Lepiej mieć z okna parszywy widok
niż jakiś kontakt z Sabiną Dydo.
Lepiej z Błaszczakiem wypalić jointa
niźli z Sabiną Dydo mieć kontakt.
I jeden domyślny
Lepiej na chwilę usnąć w klozecie
niż mieć spotkanie z tą... przecież wiecie.
Re: Wyprawa sandomierska z prof. Mikołejką
A to propozycja od Profesora (sprzed chwili):
Lepiej ruskim być sputnikiem
niż Sabiny czytelnikiem.
Lepiej ruskim być sputnikiem
niż Sabiny czytelnikiem.
Re: Wyprawa sandomierska z prof. Mikołejką
Lepiej mieć bardzo marne libido,
niż czytać w łóżku "Legendy" Dydo.
(Takiego wzmożenia literackiego jeszcze nie było na tym forum!)
niż czytać w łóżku "Legendy" Dydo.
(Takiego wzmożenia literackiego jeszcze nie było na tym forum!)
Re: Wyprawa sandomierska z prof. Mikołejką
bianka pisze:Lepiej mieć bardzo marne libido,
niż czytać w łóżku "Legendy" Dydo.
No nie wiem...Chyba jednak, choć z drugiej strony... Hm...
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość