Kielce (i nie tylko) z prof. Zbigniewem Mikołejką

Opinie i komentarze na temat wykładów (wykładowców również), warsztatów i innych zajęć organizowanych przez Akademię 30+

Moderator: pablo

pablo
Posty: 617
Rejestracja: 30 lis 2009, o 14:17
Kontakt:

Kielce (i nie tylko) z prof. Zbigniewem Mikołejką

Post autor: pablo »

Kielce okazały się nie takie straszne, jak je Witkacy w swoim wierszyku malował (Tak sobie wyobrażam Kielce, symbol, jako szczyt ohydy,
I jako jakieś Paramount najgorszej małomiasteczkowej brzydy
). Jest tam imponujący Pałac Biskupi, wspaniała, wielkomiejska ulica Sienkiewicza i piękny park, w którym można złapać oddech. Naprawdę nie ma co narzekać. I jest też całkiem przyzwoity teatr (byliśmy na premierze Hańby), w którym reżyserują świetne nazwiska (Rubin, Kleczewska, Strzępka). Ze złapaniem oddechu w teatrze jest akurat ciężko. W zapchanym do granic możliwości foyer można się było udusić, ale może to premiera przyciągnęła takie tłumy, a zwykle jest tam nieco więcej powietrza? Trudno powiedzieć. W każdym razie nasze dziewczyny rozmawiały w foyer z kieleckim radnym, który uroczyście zapowiedział, że przeznaczy grube miliony na budowę nowego teatru, co jest o tyle chwalebne, że ów rady był ostatni raz w teatrze... 30 lat temu ;).

Ale... Revenons a nos moutons, jak mawiają Francuzi. Co zrobiło na mnie największe wrażenie? Chyba jednak Wiślica i wspaniała, romańska płyta orantów (z XII wieku). To w Wiślicy prawdopodobnie odbywały się pierwsze chrzty na ziemiach polskich i to już sto lat temu przed oficjalnie uznaną datą, czyli rokiem 966.
Wspaniały jest też klasztor cystersów w Wąchocku, z cudownym romańskim kapitularzem i gotyckim refektarzem (mieliśmy tutaj bardzo sympatycznego ojca-przewodnika ;)).
Wrażenie (negatywne) zrobił też Raków. Obecnie to puste, wyludnione i zapyziałe miasteczko, a na początku XVII wieku było to jedno z centrów kultury europejskiej. Książki drukowane w Rakowie rozchodziły się po całej Europie. Czytał je m.in. John Lock, twórca liberalizmu i Baruch Spinoza. Gdybyśmy arian nie wygnali, mielibyśmy prawdopodobnie dzisiaj w Rakowie drugi Oxford. Zmarnowana szansa, która odbija nam się czkawką do teraz. I jeszcze długo się odbijać będzie. Na miejscu ariańskiego zboru stoi obecnie kościół, a jedynym śladem po obecności w Rakowie braci polskich jest dom ichnego biskupa. W przeciwieństwie do pałaców biskupów katolickich, skromny i nierzucający się w oczy. Oczywiście ten budynek należy obecnie do Kościoła. Kościół zresztą na tych terenach jest niezwykle silny, Kielecczyzna to jeden z mateczników niemiłościwie panującej nam partii.
Jak już jesteśmy przy wrażeniach negatywnych... W Książu Wielkim stoi kościół św. Ducha z XIV wieku. Stoi zamknięty na cztery spusty i niszczeje. Na placu przed kościołem walają się puste butelki po wódce i puszki po piwie, wokół pełno gruzu i śmieci. Kościołowi pewnie nie chce się w ten zabytek inwestować, a nam chciało się płakać, kiedy na to patrzyliśmy. Przecież nie mamy takich zabytków zbyt dużo. Dlaczego nie umiemy o nie zadbać? Bóg jeden wie, ale pewnie nam nie powie.

Profesor był w świetnej formie intelektualnej, gorzej niestety z formą cielesną :(. Pracował ostatnio intensywnie nad nową książką i to osłabienie organizmu zrzucał na karb tego morderczego wysiłku. W każdym razie obiecał, że będzie o siebie dbać. Grupa zresztą otoczyła Profesora troskliwą opieką, za co jestem wszystkim bardzo wdzięczny (szczególne podziękowania należą się Pani Halinie, naszemu pokładowemu medykowi). A w przyszłym roku ruszamy prawdopodobnie na Dolny Śląsk :).

I na koniec dowcip (jeden z wielu, które opowiadał Profesor). Przychodzi facet do lekarza i skarży się, że żona zdradza go już od dłuższego czasu, a jemu w ogóle nie rosną rogi.
- Ależ proszę pana - tłumaczy mu doktor. - Rogi panu nie urosną, to jest tylko taka metafora.
- Uff, to dobrze - odetchnął z ulgą zrozpaczony mężczyzna. - Bo już myślałem, że mam jakieś niedobory wapnia ;).
Milionis
Posty: 561
Rejestracja: 20 cze 2013, o 14:11
Kontakt:

Re: Kielce (i nie tylko) z prof. Zbigniewem Mikołejką

Post autor: Milionis »

To nasza najdłuższa wyprawa z profesorem Mikolejką.
Bardzo inspirująca i zachęcająca do swojego, indywidualnego odkrywania regionu świętokrzyskiego.

Zaczęliśmy od Wsoli, oddziału warszwskiego Muzeum Literatury. Gombrowicz nadal wart uwagi. Niektórzy z nas postanowili sięgnąć po Dzienniki. Albo "Jaśnie panicza" Joanny Siedleckiej. Może wiecie jak przetłumaczono na francuski zakończenie " Ferdydurke " ?

Jak najbardziej warto wrócić do Teatru w Kielcach.
Chociaż samo miasto jednak jest makietą. W ciepły wrześniowy wieczór, przed 22, po premierze " Hańby", na ulicy Sienkiewicza bylo cicho sza..
Już wiem też dlaczego znany polityk z Kielc nazywa siebie Scyzorykiem. I dlaczego właśnie w tym regionie jest Radom z.. " Łucznikiem", i nie tylko .a w Kielcach odbywają się międzynarodowe targi zbrojeniowe.
Aha.. co zauważył Profesor, moda kielecka też jest bardzo patriotyczna.
W Jędrzejowie, miejscu pobytu Wincentego Kadłubka, urodzonego w Rakowie, zadziwia gości fasada kościoła " udekorowana" wpisami z XIX wieku.

Fajnie, że nocowaliśmy w kurorcie!! I Bartka też podziwialiśmy. Trochę podreptaliśmy w kierunku Łysej Góry.. Baaardzo bogaty, pomyslowy program.

W przyszlym roku w planie Dolny Śląsk. Może po drodze zawiniemy w miejsce nazywane Trójkątem Trzech Cesarzy? Chociaż to Śląsk Górny..
pablo
Posty: 617
Rejestracja: 30 lis 2009, o 14:17
Kontakt:

Re: Kielce (i nie tylko) z prof. Zbigniewem Mikołejką

Post autor: pablo »

Słówko odnośnie do "makietowości" Kielc. Przed wizytą w teatrze szukałem bankomatu i odbiłem trochę w bok od ul. Sienkiewicza. I tam było sporo wielkomiejsko-kawiarnianego życia. Tak więc nie jest tak źle z tymi Kielcami.
W sobotę wieczorem na Świętojańskiej w Gdyni też tłumów nie ma. Życie czasem toczy się gdzie indziej ;).
pablo
Posty: 617
Rejestracja: 30 lis 2009, o 14:17
Kontakt:

Re: Kielce (i nie tylko) z prof. Zbigniewem Mikołejką

Post autor: pablo »

W spotkaniu poobozowym, które odbyło się 21 września w Przedszkolu Kota Edwarda, wzięło udział nieco mniej osób niż zazwyczaj (około 20), ale za siedzieliśmy prawie do 22.00. I nie sądzę, żeby to była wyłącznie zasługa ciekawych lektur, które pojawiły się na stołach (była też książka... bezczcionkowa :o), dla kierowców).
Fajnie się gadało, nie chciało się wychodzić. Zdjęcia były nieco przyciemnione, ale nikomu to specjalnie nie przeszkadzało. W naszym wieku widzi się już piąte przez dziesiąte, może to dlatego ;).
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość