Jest to bardzo smutna i przygnębiająca powieść. W założeniu autora ma traktować o mocy i znaczeniu wypowiadanych słów, wspomnień i opowieści na bieżącą rzeczywistość, na aktualne relacje między ludźmi. Już na pierwszej stronie znajdujemy następujące słowa bohaterki:
„ teraz już wie, że opowieści nie są niewinne, a przynajmniej nie całkiem. …….to samo dotyczy codziennych rozmów, nieostrożnie wypowiedzianych słów, przejęzyczeń albo czczej gadaniny. ….
W słowach kryje się coś, co samo w sobie jest ryzykowne, stanowi zagrożenie, i to nieprawda, że wolno je tak po prostu rzucać na wiatr….. Zdarza się, że echo pewnych wypowiedzi, nawet tych najbardziej banalnych, trwa niczym pogrążone w długim letargu, pulsuje niepostrzeżenie w jakimś kąciku pamięci, czekając na szansę powrotu do teraźniejszości, żeby wyolbrzymić i udoskonalić coś dawniej niejasnego…… One tam są, wystarczy zdać sobie sprawę z ich obecności. Pojawiają się w dziwacznych strojach…… i przynoszą wieści, wspaniałe i niesamowite wieści z przeszłości, która być może wcale się nie wydarzyła. Ale historie lub słowa powracające z mrocznych królestw pamięci są zawsze, zawsze wrogo nastawione, pełne pretensji, żądne usprawiedliwienia i siejące niezgodę”S.7-8
Konstrukcja powieści jest bardzo ciekawa. Treścią powieści są rozmowy dorosłego rodzeństwa wokół propozycji spotkania się na 80 urodzinach matki. Pomysłodawcą wydarzenia jest syn jubilatki Gabriel, a wysłuchuje ich Aurora, żona Gabriela, synowa, bratowa, osoba niejako z zewnątrz, empatyczna, cierpliwa, potrafiąca słuchać, wrażliwa na cudzy ból. Wysłuchuje ich od 20 lat i potrafi przewidzieć reakcję rodzeństwa na planowane spotkanie. Wie, że zawsze odwołują się do przeszłości, do czasów dzieciństwa i młodości. Rozdrapują swoje rany i żale. Przestrzegała męża:
„Kiedy rozmawiasz ze swoja rodziną, musisz bardzo uważać na słowa. W waszych uszach one nigdy nie są niewinne.” S. 3
Zgodnie z przewidywaniem, Aurorę zalała fala telefonów i monologów rozgoryczonych sióstr Gabriela. Ich treść wciąga czytelnika. Odsłania przed nim obraz dysfunkcyjnej rodziny, ludzi nieszczęśliwych, po przejściach czasem na granicy prawa, szukających miłości z jednej strony i chorych z nienawiści z drugiej.
Czy jednak do końca jest to prawdziwy obraz? Czy historie, które rodzeństwo wydobywa z pamięci naprawdę się wydarzyły? Tego do końca nie wiemy.
Z tej rzeki opowieści można jednak wyodrębnić pewne obiektywne przyczyny rozpadu rodziny i w zarysie odtworzyć portrety jej członków.
Rodzice i trauma związana ze śmiercią ojca to obiektywne czynniki, które miały wpływ na rodzeństwo.
Matka, kobieta po przejściach wojennych, wychowana w tradycji rodziny patriarchalnej, stojąca mocno na ziemi, powściągliwa w okazywaniu uczuć ojciec żyjący w sferze marzeń i ciągłej zabawy , który „najbardziej lubił konfabulować” S.23
Dzieci mogły się czuć zagubione. Otrzymywały skrajnie sprzeczne sygnały – z jednej strony oschła matka, realistka do bólu, dająca do zrozumienia, że są biedni i praca a nie zabawa winna być ich zajęciem, z drugiej strony ojciec, który wymyślił znaczącego przodka i zabierał dzieci w świat fikcji.
„Podczas gdy ojciec oddawał się przyjemnościom narracji, muzyki i aktorstwa,matka krążyła tam i powrotem, ściskając w ręku czarna walizeczkę lekarską, zawsze wyprostowana, z surowym wyrazem twarzy, zaciśniętymi ustami, patrząc ponuro na świat, nieświadoma radosnych szaleństw męża, a może wobec nich podejrzliwa. Potem zamykała się w kuchni, żeby przygotować obiad lub kolację, a kiedy wołała ich do stołu wyrywała ich wszystkich z zaczarowanego świata fikcji i przenosiła w jednej chwili do dorosłego świata rzeczywistości." s.25-26
Drugim obiektywnym czynnikiem dysfunkcji rodziny była trauma związana ze śmiercią ojca. Cała rodzina straciła poczucie bezpieczeństwa.Dzieci straciły możliwość ucieczki w świat kreowany przez ojca. Szczególnie odczuła to pięcioletnia Andrea, która naprawdę wierzyła w jego opowieści. Jej starsza siostra Sonia zdawała sobie sprawę, że opowieści ojca były fikcją, doceniała jednak „..czas spędzony z ojcem jako raj wypełniony zabawą i śmiechem, bezpieczeństwem i szczęściem” s.26 Gabriel, najmłodszy, był zbyt mały by pamiętać ojca.
Matka w jeszcze większym stopniu poczuła się odpowiedzialna za rodzinę. Zorganizowała nowe źródło utrzymania – sklep z pasmanterią i ustawiała przyszłość dzieci pod kątem szybkiego ich usamodzielnienia się. Kształcenie córek od razu wykreśliła i po swojemu organizowała im życie. Syn, z racji płci miał uprzywilejowaną pozycję. Nie obarczała go obowiązkami, wysłała na studia. O ile pewne jej zachowania można wytłumaczyć, co najchętniej czynił Gabriel (przeżycia wojenne, poczucie odpowiedzialności za rodzinę) to wiele z nich, o ile są prawdziwe, było aktami przemocy.
Rzecz ciekawa, że te historie wymyślne lub nie, tak angażują emocje czytelnika, że niemal można przeoczyć istotę powieści - dramat jaki rozgrywa się w głowie Aurory.
Zresztą i ona w ostatnim momencie życia odsłuchuje wiadomości: „ Dla zabicia czasu, a może też z ciekawości, bo historie są tak wciągające,….” s.256
Telefony do Aurory w pewnym sensie nosiły znamiona sesji terapeutycznych.
„.. wydzwaniały do niej Sonia i Andrea, a czasem nawet matka…. i godzinami opowiadały niekończące się historie, …… które Aurora słyszała już tysiąc razy, ale one uwielbiały je powtarzać – sprzeczne wersje, w których każdy, choćby najmniejszy fragment miał liczne warianty…”
Być może możliwość wygadania się przynosiła im chwilową ulgę, ale skutki ich wysłuchiwania były zgubne dla powiernicy. Aurora nie była terapeutą. Była członkiem tej rodziny. Opowieści nie spływały po niej jak po kaczce, bo nie mogły. Ona też była uwikłana w rodzinę Gabriela.
„Aurora odnosiła wycieńczające wrażenie, że uczestniczy w koszmarze, z którego nie może się obudzić” s.212
Opowieści sióstr Gabriela w subtelny sposób odnosiły się także do niego. Aurora zmęczona pracą i samotną opieką nad niepełnosprawną córką, nie dość, że niosła bagaż koszmarnych zwierzeń swoich rozmówczyń, to mimo woli zaczęła przyglądać się mężowi i swoim relacjom z nim. Gdy go poznała, imponował jej jego spokój. Była wierną słuchaczką i pocieszycielką także swojego męża. Odpowiadało jej życie z nim. Po urodzeniu niepełnosprawnej córki zaczęły ją niepokoić pewne jego zachowania, ale starała się ich nie dostrzegać i nie reagować wprost. Teraz zaczęła wracać do nich pamięcią i konfrontować z opiniami sióstr. Źle się z tym czuła. Uświadomiła sobie, że i ona jest częścią tej chorej rodziny. Że jest hipokrytką, która dla świętego spokoju wolała milczeć i godzić się z losem.
„Gdyby mogła opowiedzieć komuś swoje wspomnienia, mieć taką słuchającą uważnie i chętnie Aurorę, może byłaby w stanie coś zrozumieć, przynajmniej znaleźć ukojenie i złagodzić ból , który trawi ją od dłuższego czasu." S.105
Ale nie miała takiej okazji. Ludzie lubią opowiadać swoje własne historie, niewielu lubi słuchać cudzych. Tak było i w tym przypadku.
„Aurora nie ma ochoty wracać do domu, opowiadać, uśmiechać się, wyjaśniać, słuchać, a potem czytać i wysłuchiwać wszystkich wiadomości, odbierać i odpowiadać na wszystkie telefony, i znów słuchać zwierzeń bohaterów tej niekończącej się historii, różnych wersji każdego odcinka, ze wszystkimi dygresjami i szczegółami, i oprócz tego komentować, okazywać zrozumienie, uspokajać,…… na samą myśl o tym czuje się wyczerpana, niezdolna do niesienia całego tego ciężaru….” S.256
Ciężar zwierzeń i poczucie winy doprowadziły ją „na drugi brzeg swoich dni, gdzie czeka na nią nieśmiertelna cisza.” S.259
ecw
LUIS LANDERO * 1948 „MŻAWKA” 2019, Katowice 2021
Moderator: pablo
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość