Poemat na temat wyprawy do Katowic
: 11 gru 2023, o 10:47
Krzysztof Rześniowiecki, który był z nami pierwszy raz na wyjeździe, postanowił tę wyprawę do Katowic upamiętnić utworem literackim. Utwór tytułu nie ma, ale nie powinno być to dla Państwa jakimś specjalnym utrudnieniem w lekturze. Tytuł można nadać utworowi samodzielnie, jeśli ktoś bardzo chce oczywiście.
pk
Zaczyna się wyprawa – śnieg, mrozik, grudzień, chmury.
Startuje spod Alchemii autobus do kultury.
Przydzielił szef numery – tak jak tradycja każe,
by nikt się nie pogubił w wielkim autokarze.
Choć autostrady długie, czas płynie niebanalnie;
postoje regularne i zawsze w McDonaldzie.
I wreszcie Katowice! Jest hotel Campanille –
tu czas odetchnąć nieco i przespać się choć chwilę,
ponieważ wieczór długi i potem koncert czeka.
By nie być na głodniaka, wpadamy wprost do Greka.
A teraz clou wyprawy – w muzyce zanurzeni
siedzimy z głową w chmurach, choć przecież wciąż na ziemi.
Ni Dworzak, ni Berlioz, by stwierdzić to najprościej,
nie zabrzmią nigdy lepiej niż w katowickim NOSPR-ze!
Słuchamy rozmarzeni – sztuka się z nami dzieli
dźwiękami skrzypiec, kotłów i pięknej wiolonczeli.
Nut czarodziejskich zamieć krąży nad głowami,
a eter tej muzyki niech pozostanie z nami!...
Po koncercie powrót. Każdy do swego celu:
niegrzeczni – w Hades nocy, a grzeczni – do hotelu.
Nazajutrz moc atrakcji. Przewodnik nam opowie
o Śląsku, o tradycjach, o dawnym Nikiszowie.
W powrotną znów mknie drogę (nie powiem wam już który)
nasz diament Akademii – autobus do kultury.
Na kapitańskim mostku, zgadniecie to od razu,
nasz mentor, szef i guru – kapitan Paweł Mazur!
W tych kilku rymach skromnych z wyjazdu zdałem sprawę,
a Wy się zapisujcie na nową już wyprawę!
Krzysztof Rześniowiecki
pk
Zaczyna się wyprawa – śnieg, mrozik, grudzień, chmury.
Startuje spod Alchemii autobus do kultury.
Przydzielił szef numery – tak jak tradycja każe,
by nikt się nie pogubił w wielkim autokarze.
Choć autostrady długie, czas płynie niebanalnie;
postoje regularne i zawsze w McDonaldzie.
I wreszcie Katowice! Jest hotel Campanille –
tu czas odetchnąć nieco i przespać się choć chwilę,
ponieważ wieczór długi i potem koncert czeka.
By nie być na głodniaka, wpadamy wprost do Greka.
A teraz clou wyprawy – w muzyce zanurzeni
siedzimy z głową w chmurach, choć przecież wciąż na ziemi.
Ni Dworzak, ni Berlioz, by stwierdzić to najprościej,
nie zabrzmią nigdy lepiej niż w katowickim NOSPR-ze!
Słuchamy rozmarzeni – sztuka się z nami dzieli
dźwiękami skrzypiec, kotłów i pięknej wiolonczeli.
Nut czarodziejskich zamieć krąży nad głowami,
a eter tej muzyki niech pozostanie z nami!...
Po koncercie powrót. Każdy do swego celu:
niegrzeczni – w Hades nocy, a grzeczni – do hotelu.
Nazajutrz moc atrakcji. Przewodnik nam opowie
o Śląsku, o tradycjach, o dawnym Nikiszowie.
W powrotną znów mknie drogę (nie powiem wam już który)
nasz diament Akademii – autobus do kultury.
Na kapitańskim mostku, zgadniecie to od razu,
nasz mentor, szef i guru – kapitan Paweł Mazur!
W tych kilku rymach skromnych z wyjazdu zdałem sprawę,
a Wy się zapisujcie na nową już wyprawę!
Krzysztof Rześniowiecki