Dazai Osamu "Zatracenie"
: 20 lis 2022, o 17:24
autor: Milionis
Powieść autobiograficzna ubóstwianego przez młodzież w Japonii przedstawiciela powojennego literackiego nurtu dekadenckiego.
Bardzo ciekawie przedstawiony opis życia człowieka w którym autor posłużył się trzema fotografiami swojego bohatera.
Zagubiony 10 latek, potem uczeń /student i 27 latek wyglądający jak wyczerpany życiem 40 latek.
Do zrozumienia postawy bohatera np jego notorycznie podejmowanych prób samobójczych może służyć kilka dróg interpretacji.
A to psychogiczna, medyczna czy kulturowa.
Yozo ma niskie poczucie wartości, brakuje mu wsparcia rodziny, ból życia uśmierza wypracowaną naturą błazna, szybko odkrywa alkohol, narkotyki, prostytutki, gnębi go nieustanne poczucie winy.
Cięzkie uzależnienie od alkoholu i morfiny powoduje spadek jego wiarygodności wobec otoczenia. Ucieka przed życiem, zobowiązaniami wobec społeczeństwa, szukając wolności w samobójstwie.
W tym miejscu europejskiego czytelnika zastanawia to wpisane w kulturę Japonii tak łatwe podejmowanie decyzji o samobójstwie. Również skłanianie innych aby zabić się wspólnie.
Nie ma tutaj żadnej refleksji po powrocie do życia, gdy próba samobójcza się nie udaje.
Czy lubię takich bohaterów? Gdybym była nastolatką /np zafascynowaną wszystkim co japońskie /byłabym bardzo zainteresowana taką postawą.
Czy lubię taką literaturę...? Taaak... Profesor Beata Kubiak Ho-Chi, omawiając z nami współczesną literaturę japońską, wspomniała przy "Zatraceniu" o ponadczasowości tego tematu. Bo zawsze znajdą się wśród nas ludzie, którzy nie potrafią się dostosować do współczesnych sobie czasów.
Łatwo jest ich oceniać z boku, trudniej zechcieć zrozumieć dlaczego tak ich życie wygląda. I czy można im pomóc /jeśli chcieliby z tej pomocy skorzystać /.
Re: Dazai Osamu "Zatracenie"
: 20 lis 2022, o 19:30
autor: pablo
Specyfika życia w Japonii powoduje, że pewne zjawiska, które są w zasadzie uniwersalne, łatwiej tam wychwycić. Wszyscy, niezależnie od tego w jakiej kulturze żyjemy, czujemy na sobie pewne powinności i zobowiązania społeczne. Godzimy się na nie, często nieświadomie, lub się przeciw nim buntujemy, bo ograniczają one sferę naszej osobistej wolności. Ale w Japonii ta presja społeczna jest nieporównywanie silniejsza. Gdyby Gombrowicz był Japończykiem, napisałby pewnie "Ferdydurke"w formie horroru. Tam forma pęta człowieka w sposób potworny. Prof. Kubiak Ho-Chi wspominała przecież, że Japończycy, którzy wyjeżdżają z kraju czują się jakby zostali wypuszczeni z klatki.
Bohater "Zatracenia" buntuje się przeciwko formie, ale ten bunt musi mieć wymiar tragiczny. Społeczeństwo to potwór, który niezależnie od tego co zrobisz, i tak cię pożre... Niestety.
My na tę literaturę, i w sumie trudno nam się dziwić, patrzymy oczami Europejczyków. Nakładamy na nią nasze rozumienie świata, które jest przecież diametralnie inne. Jesteśmy ukształtowani w dużej mierze przez chrześcijaństwo, niezależnie czy jeszcze wierzymy w jakąś Transcendencję czy też nie. Dla nas życie jest wartością nadrzędną. Powody, dla których decydujemy się je sobie odebrać, muszą być rzeczywiście ważkie. A przecież bohater "Zatracenia" postanawia się zabić, bo dziewczyna wypomniała mu, że ma w portfelu tylko kilka miedziaków. To jest niebywałe. Powody, dla których próby samobójcze podejmował Osamu Dazai, też wydają się dość błahe (np. niemożność bycie proletariuszem lub... nieprzyjęcie do pracy). Może dla nich pytanie "być albo nie być" nie ma aż tak dużej wagi? Jesteś lub cię nie ma. I już. Po co się nad tym roztkliwiać? I ta gotowość kobiet, żeby wspólnie towarzyszyć mężczyźnie w ostatniej drodze.
Książki świetne póki co. Jerzy wspomniał wczoraj, że rosyjska literatura była chyba lżejsza od japońskiej
. I kto by się spodziewał.
Re: Dazai Osamu "Zatracenie"
: 21 lis 2022, o 13:25
autor: jurek
Osamu Dazai, “Zatracenie”
Dzienniki jedynym słuchaczem wyznań Yozo.
Wielu malarzy, jak Vincent van Gogh, Stanisław Ignacy Witkiewicz i inni, podobnie jak Yochan ( Yozo) z powieści Osamu Dazai, “Zatracenie” popełnili samobójstwo z mniej lub bardziej podobnych powodów.
Yozo był niezwykle wrażliwą osobą, o ponad przeciętnej inteligencji, jednak od początku nie umiał przystosować się do życia wśród ludzi, których się panicznie bał. Sprawiało mu to ból, żył z ranami spowodowanymi ciągłym poczuciem winy, mówił,
“ W moim przypadku rany te pojawiły się same z siebie, kiedy byłem jeszcze małym dzieckiem, a w miarę jak przybywało mi lat, rany nie tylko się nie goiły, ale wżerały coraz głębiej, do samej kości”
Nie rozumiał zachowań rodziców, nie nadawał się do życia w grupie, nie rozumiał na czym miało polegać przywiązanie do szkoły, nie był zazdrosny, bał się nawet Boga, czuł się człowiekiem nikczemnym, nie umiał się kłócić, nigdy nie doświadczył prawdziwej przyjaźni, brakowało mu zdolności kochania innych, uważał, że od dziecka pozbawiony był cech człowieczych, nie ufał ludziom, uciekał od nich, był niepewny siebie, nie umiał współodczuwać, ani radować się naprawdę, nie umiał podejrzewać ludzi, był chorobliwie nieśmiały, za wszystko obwiniał siebie, bardzo podatny na opinie ludzi, nie umiał rozmawiać z drugim człowiekiem, cały czas dręczył siebie różnymi problemami, czuł się wykluczonym nieudacznikiem, dręczył się świadomością, że ma “skłonności przestępcze”.
Był sam z tym wszystkim. Nie miał się komu wyżalić, bo nie umiał i bał się o swoim cierpieniu mówić.
Maska błazna pozwalało mu funkcjonować wśród ludzi, których się panicznie bał, ale miało to też swoją cenę, a mówił o tym tak:
“ I oto dzięki błazeństwu udawało mi się znaleźć jakąś wątłą nić łączącą mnie z ludźmi”.
“ …..,desperacko uciekałem się do błazenady, co kończyło się dla mnie skrajnym wyczerpaniem.”
Cierpienia topił w alkoholu, w morfinie lub innych lekach, albo w ramionach kobiet, którym się podobał i które go lubiły, a może nawet kochały.
Takeichi kolega z gimnazjum prokurator z Jokohamy, Masao Horiki malarz z Tokio, Shizuko redaktorka wydawnictwa z Shinjuku, Madame szefowa baru w Kyobashi i aptekarka to osoby, które pomagały mu na swój sposób w rozwiązywaniu jego problemów, ale z różnych powodów nie do końca skutecznie. Jedyną osobą, która mogłaby mu pomóc był on sam.Jednak nie był do tego zdolny.
Ze smutkiem mówił:
“Nieszczęście. Żyje na świecie tak wielu na różny sposób nieszczęśliwych ludzi, co ja mówię-wszyscy ludzie na świecie są nieszczęśliwi. Ale oni umieją otwarcie stawić czoła społeczeństwu w buncie przeciw własnemu nieszczęściu, a społeczeństwo bez wahania okazuje zrozumieni i współczucie.
Tymczasem przyczyną mojego nieszczęścia były moje własne słabości i przewiny, nie miałem więc komu się poskarżyć.”
Życie Yozo to taka “równia pochyła”, po której się staczał, stopniowo zatracając się aż do samounicestwienia.
Nie mając komu się poskarżyć, swoje cierpienia przelał na papier pamiętnika. To był ostatni krok, na który było go stać. Szczególna forma autoterapii, niestety spóźnionej.Dzisiaj ludziom z podobnymi problemami pomagają przetrwać w życiu zawodowi terapeuci.
Yozo pozostawił dzienniki, w których Japończycy jak w lustrze, szczególnie ci młodzi, zobaczyli siebie, zobaczyli swoją samotność, swoje emocje, frustracje, dylematy, przybrane maski, indywidualne problemy i cierpienia, każdy inne. Zobaczyli kogoś, kto pisze o sobie, o swoim wnętrzu, o swoich wadach.
Podobnie jak Yozo mieli potrzebę, a chyba ciągle mają, wyżalić się przed kimś, zbuntować się przeciw własnemu nieszczęściu, przeciw sytuacji, w której znaleźli się wbrew swojej woli. Zachwyt powieścią był i jest, moim zdaniem, formą zwrócenia uwagi na ich problemy z rodziną, szkołą, pracą, wolnością obywatelską, na cierpienia, na potrzebę akceptacji ich wyborów,, na zaspokojenie potrzeb, na dylematy społeczne i wreszcie na to, że w społeczeństwie najważniejszy jest człowiek.
Po przeczytaniu powieści “Zatracenie” Osamu Dazai oraz “Kobiety z wydm” Kõbõ Abe mam następującą refleksję. Ciekawym jest fakt, że obie powieści ciągle cieszą się niesłabnącym powodzeniem wśród Japończyków pokazując tak różnych bohaterów. Niki Jumpei mimo frustracji kurczowo trzyma się życia, a Yozo próbuje je sobie wielokrotnie odebrać.Być może obie postaci w oczach Japończyków wzajemnie się uzupełniają i tworzą wspólny avatar symbolizujący przeciętnego Japończyka, z którym oni się identyfikują.
Re: Dazai Osamu "Zatracenie"
: 23 lis 2022, o 14:31
autor: pablo
Niki Jumpei mimo frustracji kurczowo trzyma się życia, a Yozo próbuje je sobie wielokrotnie odebrać.Być może obie postaci w oczach Japończyków wzajemnie się uzupełniają i tworzą wspólny avatar symbolizujący przeciętnego Japończyka, z którym oni się identyfikują.
No tak. Albo się dostosujesz i postarasz się znaleźć w tej mordędze coś pozytywnego, jakieś światełko w tunelu, albo decydujesz się odejść. Trzeciego wyjścia brak...
Re: Dazai Osamu "Zatracenie"
: 23 lis 2022, o 19:54
autor: jurek
Japonia powoli się zmienia. Dzisiaj światełko w tunelu pojawi się wtedy, kiedy zadziała skutecznie program rządowy zmiany mentalności Japończyków oraz pomoc psychologiczna tzw. inochi no monban, czyli w wolnym tłumaczeniu strażników życia. Działania te mają złagodzić presję pod jaką żyją Japończycy oraz zmienić tradycję “zmazywania hańby” poprzez samobójstwo. Wierzę, że im się to uda. Udało się ujednolicić język, uda się też zmienić mentalność. Trzymam kciuki.