Rodzicielstwo osób nieheteronormatywnych
: 8 gru 2020, o 10:36
Przyznam, że wcześniej zamieszałam sobie z tym tytułem wykładu badaczek z Instytutu Psychologii PAN, profesor Joanny Mizielińskiej i dr Agaty Stasińskiej, nastawiając się na problem "rodziców dzieci nieheteronormatywnych".
Badaczki przedstawiły nam swoje własne wyniki badania z projektu "Rodzina z wyboru" przeprowadzonego w latach 2013 - 2016. To coś bardzo nowego dla naszego kraju,biorac pod uwagę to, że temat rodzin LGBT był opracowywany przez psychologów i socjologów już w latach 80 na Zachodzie.
Celem takich badań jest obalanie mitów, czy stereotypów, że dzieci wychowywane w rodzinach rekonstruowanych, nieheteronormatywnych, mają deficyty rozwojowe.
W języku I retoryce "dobrej zmiany" pojęcie "życie i rodzina" są jedną z najważniejszych wartości.
Mamy zatem "rodzinę smoleńską", "rodzinę radia Maryja", rodzinę, która jest związkiem jednego mężczyzny i kobiety. To wartości, którym zagrażają "esbecy spod tęczowej flagi" ze swoją "homoindokrynacją", niosąc powiew "cywilizacji śmierci" bo z tym wiąże się zabieg poczęcia w probówce.
Za tym wszystkim idzie więc społeczna i prawna dyskryminacja osób i rodzin LBGTQ.
Myślę, że znamy wokół siebie rodziny rekonstruowane /patchworkowe/ czy dzieci rodziców homoseksualnych.
Jakie emocje to w nas wywołuje? Czy język "dobrej zmiany" ma na nas wpływ?
Na pewno dzieci wychowywane bez obecności agresywnego, zaburzonego, rodzica lepiej się rozwijają i rokują na bycie zrównoważonym psychicznie dorosłym.
Chociaż, jak wskazują ostatnie badania psychologów, chociażby symboliczna obecność ojca w życiu dziewczynek odgrywa ogromne znaczenie dla ich przyszłego poczucia wartości.
I tutaj mamy cały zbiór pytań i wątpliwości.
Jak się mają psychicznie dorosłe dzieci anonimowych dawców z banków spermy?
Surogacja, repromigracje, i jej dylematy bioetyczne?
Warto być nastawionym na dyskusję. Tylko, że to takie niebezpieczne. Bo mogę zmienić zdanie.
Badaczki przedstawiły nam swoje własne wyniki badania z projektu "Rodzina z wyboru" przeprowadzonego w latach 2013 - 2016. To coś bardzo nowego dla naszego kraju,biorac pod uwagę to, że temat rodzin LGBT był opracowywany przez psychologów i socjologów już w latach 80 na Zachodzie.
Celem takich badań jest obalanie mitów, czy stereotypów, że dzieci wychowywane w rodzinach rekonstruowanych, nieheteronormatywnych, mają deficyty rozwojowe.
W języku I retoryce "dobrej zmiany" pojęcie "życie i rodzina" są jedną z najważniejszych wartości.
Mamy zatem "rodzinę smoleńską", "rodzinę radia Maryja", rodzinę, która jest związkiem jednego mężczyzny i kobiety. To wartości, którym zagrażają "esbecy spod tęczowej flagi" ze swoją "homoindokrynacją", niosąc powiew "cywilizacji śmierci" bo z tym wiąże się zabieg poczęcia w probówce.
Za tym wszystkim idzie więc społeczna i prawna dyskryminacja osób i rodzin LBGTQ.
Myślę, że znamy wokół siebie rodziny rekonstruowane /patchworkowe/ czy dzieci rodziców homoseksualnych.
Jakie emocje to w nas wywołuje? Czy język "dobrej zmiany" ma na nas wpływ?
Na pewno dzieci wychowywane bez obecności agresywnego, zaburzonego, rodzica lepiej się rozwijają i rokują na bycie zrównoważonym psychicznie dorosłym.
Chociaż, jak wskazują ostatnie badania psychologów, chociażby symboliczna obecność ojca w życiu dziewczynek odgrywa ogromne znaczenie dla ich przyszłego poczucia wartości.
I tutaj mamy cały zbiór pytań i wątpliwości.
Jak się mają psychicznie dorosłe dzieci anonimowych dawców z banków spermy?
Surogacja, repromigracje, i jej dylematy bioetyczne?
Warto być nastawionym na dyskusję. Tylko, że to takie niebezpieczne. Bo mogę zmienić zdanie.