O mindfulness. Spotkanie z psychologiem Jarosławem Chybickim
: 19 kwie 2020, o 15:26
Wyzwania związane z pandemią dla każdego z nas znaczą co innego.
Boimy się zdrowie swoje lub bliskich, malejące dochody. Cierpimy, choć nie wszyscy, z powodu izolacji społecznej.
Stres i emocje możemy opanować na wiele sposobów. A najlepszy z nich to bycie tu i teraz. I działanie tam gdzie możemy cokolwiek zmienić zostawiając to na co wpływu nie mamy.
Przyszłość jawi się zlowieszczo. Albo będziemy masowo przyjmować antydepresanty albo też przyjdzie ratować swoje wątroby zrujnowane większymi dawkami rozweselaczy, albo też będziemy musieli skupić się nad ratowaniem naszych związków.
Nawet teraz gdy niektórzy wychodzą z domów mogą być opluci albo nieakceptowani w miejscu zamieszkania bo pracujac na linii frontu walki z epidemią, np. w szpitalu, są nosicielami "syfa".
W przyszłości zabraknie bananów w sklepie.!!!/O tym szepczą media/. Ale maseczka na twarzy uchroni nas przed zapłaceniem mandatu
Martwi też przewidywana fala pogłębiającego się dystansu społecznego. Tego w sferze mentalnej.
Zaufanie społeczne gwałtownie spada. Ludzie nie uśmiechają się do siebie /a jeśli ktoś to robi to czuje się jak kosmita/, unikają kontaktu wzrokowego.
W sobotniej grupie online w której się spotkaliśmy z Jarosławem Chybickim też było dziwnie. Brak szansy na budowanie swojego mikro kapitału społecznego w czasach zarazy.
Jak do tej pory spotykaliśmy się w auli wykładowej poznając swoje twarze.
Teraz poznajemy swoje imiona, pseudonimy ale bez powiązania z twarzą uczestnika spotkania. Bo transmisja video jest zawieszona.
"Twoja twarz nie brzmi znajomo". Ale może tak działa RODO.
Aby kontrolować swoje emocje i nastrój warto być wdzięcznym. Nawet za to, że dzisiaj np. boli tylko prawa noga. Albo, że w ogóle boli. Ale to metoda dla bardziej zaawansowanych.
Nie wiem jak inni sobie radzą z wiadomościami, które nie do końca są prawdziwe. Niektóre teorie spiskowe a to się rozwijają a to tracą na intensywności.
Z tymi delfinami w kanałach Wenecji to, ponoć, nie do końca prawda. I bądź tu dobrze poinformowanym.
Boimy się zdrowie swoje lub bliskich, malejące dochody. Cierpimy, choć nie wszyscy, z powodu izolacji społecznej.
Stres i emocje możemy opanować na wiele sposobów. A najlepszy z nich to bycie tu i teraz. I działanie tam gdzie możemy cokolwiek zmienić zostawiając to na co wpływu nie mamy.
Przyszłość jawi się zlowieszczo. Albo będziemy masowo przyjmować antydepresanty albo też przyjdzie ratować swoje wątroby zrujnowane większymi dawkami rozweselaczy, albo też będziemy musieli skupić się nad ratowaniem naszych związków.
Nawet teraz gdy niektórzy wychodzą z domów mogą być opluci albo nieakceptowani w miejscu zamieszkania bo pracujac na linii frontu walki z epidemią, np. w szpitalu, są nosicielami "syfa".
W przyszłości zabraknie bananów w sklepie.!!!/O tym szepczą media/. Ale maseczka na twarzy uchroni nas przed zapłaceniem mandatu
Martwi też przewidywana fala pogłębiającego się dystansu społecznego. Tego w sferze mentalnej.
Zaufanie społeczne gwałtownie spada. Ludzie nie uśmiechają się do siebie /a jeśli ktoś to robi to czuje się jak kosmita/, unikają kontaktu wzrokowego.
W sobotniej grupie online w której się spotkaliśmy z Jarosławem Chybickim też było dziwnie. Brak szansy na budowanie swojego mikro kapitału społecznego w czasach zarazy.
Jak do tej pory spotykaliśmy się w auli wykładowej poznając swoje twarze.
Teraz poznajemy swoje imiona, pseudonimy ale bez powiązania z twarzą uczestnika spotkania. Bo transmisja video jest zawieszona.
"Twoja twarz nie brzmi znajomo". Ale może tak działa RODO.
Aby kontrolować swoje emocje i nastrój warto być wdzięcznym. Nawet za to, że dzisiaj np. boli tylko prawa noga. Albo, że w ogóle boli. Ale to metoda dla bardziej zaawansowanych.
Nie wiem jak inni sobie radzą z wiadomościami, które nie do końca są prawdziwe. Niektóre teorie spiskowe a to się rozwijają a to tracą na intensywności.
Z tymi delfinami w kanałach Wenecji to, ponoć, nie do końca prawda. I bądź tu dobrze poinformowanym.