Taniec Wellera
: 2 lis 2016, o 09:42
Historia dość prosta, ale wykonanie bardziej niż przyzwoite, więc przez te półtorej godziny na pewno się w Teatrze Gdynia Główna nie nudziliśmy. A o czym to? Ano o tym, że były bokser Bogdan Weller zostaje wyciągnięty z rynsztoka, aby wziąć udział w konkursie telewizyjnym "Taniec z Legendami". Do konkursu przygotowuje go tancerz Tobi, a managerem całego przedsięwzięcia jest Lena, żona telewizyjnego potentata Rolanda (za którego Lena wyszła z wyrachowania i którego szczerze nienawidzi). Każdy ma coś w tej historii do ugrania. Finał? Bohaterowie, mimo różnych przeciwności, biorą udział w konkursie, a Bogdan i Lena się w sobie zakochują. I można domniemywać, że żyją długo i szczęśliwie. Zarówno świat boksu, jak i świat show biznesu zostały przedstawione w barwach niezbyt przyjemnych, więc to idylliczne zakończenie trochę mi jednak zgrzytało. Ale celem tej sztuki nie było z pewnością głębokie diagnozowanie rzeczywistości, ale rozrywka. Więc niech będzie.
Brawa dla Andrzeja Pieczyńskiego, który wyśmienicie zagrał tancerza-geja, wywołując salwy śmiechu na widowni.
Spotkanie po spektaklu z Andrzejem Pieczyńskim (który jest również współautorem i reżyserem spektaklu) i Krzysztofem Balińskim (Weller) trwało niemal tyle samo, co przedstawienie.
Jednym słowem - miły wieczór.
Brawa dla Andrzeja Pieczyńskiego, który wyśmienicie zagrał tancerza-geja, wywołując salwy śmiechu na widowni.
Spotkanie po spektaklu z Andrzejem Pieczyńskim (który jest również współautorem i reżyserem spektaklu) i Krzysztofem Balińskim (Weller) trwało niemal tyle samo, co przedstawienie.
Jednym słowem - miły wieczór.