O sztuce i architekturze Wenecji. Część 6, czyli the end
: 9 cze 2016, o 11:05
Bardzo mi się wczorajszy wykład podobał (choć zaczął się z 15-minutowym opóźnieniem , ale za to skończył się w miarę punktualnie ). Tematem spotkania była Wenecja upadła i zmitologizowana. Miasto straciło suwerenność w 1797 roku (w podobnym czasie jak Polska). Początkowo Wenecję przejęli Francuzi, potem Austriacy, potem znowu Francuzi. W każdym razie Napoleon ze swoimi rodakami ograbili miasto z czego się dało (zabrali m.in konie stojące w Bazylice św. Marka), Austriacy na szczęście już grabili nieco mniej. W wiekach wcześniejszych w Wenecji tworzyli najwięksi twórcy (wiadomo Tycjan, Tintoretto, Carpaccio itp.), od wieku XIX do Wenecji przyjeżdżają artyściu, aby ją ... malować. Rozwija się turystyka, co prawda nie na tak masową skalę jak obecnie, niemniej jednak pejzaże weneckie schodzą jak ciepłe bułeczki.
Doktor Friedrich wspomniał o kilku mitach, które narosły wokół Wenecji, m.in. miasta, któremu z powodu położenia grozi katastrofa, a także miasta rozwiązłego, dekadenckiego. A na koniec zobaczyliśmy ... 300 obrazów Wenecji, zarówno tych, namalowanych przez wielkich malarzy (Turner), jak też kiczowatych.
No cóż... Następnego cyklu na temat jednego miasta nie będzie, bo nie ma takiego drugiego miasta jak Wenecja.
Ale już chyba ten cykl nieco znużył słuchaczy. Wczorajszy wykład był pierwszym w tym roku akademickim, na którym było mniej niż 100 osób . Choć może to dlatego, że rok nam się nieco przesunął, zwykle kończyliśmy wcześniej. A ostatni wykład dopiero za tydzień. Strach się bać, ile będzie osób. Ja w każdym razie będę na pewno .
Doktor Friedrich wspomniał o kilku mitach, które narosły wokół Wenecji, m.in. miasta, któremu z powodu położenia grozi katastrofa, a także miasta rozwiązłego, dekadenckiego. A na koniec zobaczyliśmy ... 300 obrazów Wenecji, zarówno tych, namalowanych przez wielkich malarzy (Turner), jak też kiczowatych.
No cóż... Następnego cyklu na temat jednego miasta nie będzie, bo nie ma takiego drugiego miasta jak Wenecja.
Ale już chyba ten cykl nieco znużył słuchaczy. Wczorajszy wykład był pierwszym w tym roku akademickim, na którym było mniej niż 100 osób . Choć może to dlatego, że rok nam się nieco przesunął, zwykle kończyliśmy wcześniej. A ostatni wykład dopiero za tydzień. Strach się bać, ile będzie osób. Ja w każdym razie będę na pewno .