Amsterdam. Powrót
: 5 maja 2014, o 09:02
Jest taki wiersz Kawafisa o podróżowaniu:
"Podróżując do Itaki, pamiętaj, że najważniejsza jest sama podróż, bo Itaka - Itaka może cię rozczarować" (cytuję niedokładnie).
Itaka bynajmniej nie rozczarowała (w przeciwieństwie do męczącej podróży). Amsterdam jest piękny, witalny, dynamiczny, radosny i rozwiązły ("widziały damy oczy me, lecz Boga nie"), czyli taki, jakiego się spodziewałem. Żadne tam mieszczańskie piekło zaludnione złymi snami. Nie wiem, dlaczego Albert Camus kazał odprawiać pokutę bohaterowi "Upadku" właśnie w Amsterdamie, trzeba go było zesłać do Sieradza albo Ciechanowa, tam by pocierpiał sobie bardziej .
Największe wrażenie zrobiły na mnie obrazy Fransa Halsa i rzecz jasna Vermeera, przy nich wszystko bladło, nawet późny Van Gogh. A z kulinariów - naleśniki z czekoladą i kokosem. Dzięki Izie trafiliśmy do małej naleśnikarni z dwoma stolikami, gdzie wchodziło się po schodach stromych jak drabina i schodziło niestety tą samą drogą. Ale było warto się wspiąć na te wyżyny (o dziwo, kilogramów po wycieczce mi nie przybyło, co podważa sensowność wszelkich zaleceń dietetycznych).
I na koniec jeszcze fragment listu, którego autorem miał być rzekomo Johannes Vermeer, zaś adresatem - Antonie van Leeuwenhoek, przyrodnik, który znacząco udoskonalił mikroskop. Rzecz dotyczy zadań sztuki i powinności artysty (to tak gwoli podsumowania naszej wycieczki):
" Zarzucisz mi zapewne, że nasza sztuka nie rozwiązuje żadnej zagadki przyrody. Naszym zadaniem nie jest rozwiązywanie zagadek, ale uświadomienie ich sobie, pochylenie głowy nad nimi, a także przygotowanie oczu na nieustający zachwyt i zdziwienia.[...]
Jeśli dobrze rozumiem moje zadanie, polega ono na godzeniu człowieka z otaczającą rzeczywistością, dlatego ja i moi cechowi bracia powtarzamy nieskończoną ilość razy niebo i obłoki, portrety miast i ludzi - cały ten kramarski kosmos, bo w nim tylko czujemy się bezpieczni i szczęśliwi.
Nasze drogi rozchodzą się. Wiem, że nie zdołam Ciebie przekonać i że nie zarzucisz szlifowania soczewek ani wznoszenia swojej wieży Babel. Pozwól jednak, że i my będziemy uprawiali nasz archaiczny proceder, że będziemy mówili światu słowa pojednania, mówili o radości z odnalezionej harmonii, o wiecznym pragnieniu odwzajemnionej miłości". Amen
"Podróżując do Itaki, pamiętaj, że najważniejsza jest sama podróż, bo Itaka - Itaka może cię rozczarować" (cytuję niedokładnie).
Itaka bynajmniej nie rozczarowała (w przeciwieństwie do męczącej podróży). Amsterdam jest piękny, witalny, dynamiczny, radosny i rozwiązły ("widziały damy oczy me, lecz Boga nie"), czyli taki, jakiego się spodziewałem. Żadne tam mieszczańskie piekło zaludnione złymi snami. Nie wiem, dlaczego Albert Camus kazał odprawiać pokutę bohaterowi "Upadku" właśnie w Amsterdamie, trzeba go było zesłać do Sieradza albo Ciechanowa, tam by pocierpiał sobie bardziej .
Największe wrażenie zrobiły na mnie obrazy Fransa Halsa i rzecz jasna Vermeera, przy nich wszystko bladło, nawet późny Van Gogh. A z kulinariów - naleśniki z czekoladą i kokosem. Dzięki Izie trafiliśmy do małej naleśnikarni z dwoma stolikami, gdzie wchodziło się po schodach stromych jak drabina i schodziło niestety tą samą drogą. Ale było warto się wspiąć na te wyżyny (o dziwo, kilogramów po wycieczce mi nie przybyło, co podważa sensowność wszelkich zaleceń dietetycznych).
I na koniec jeszcze fragment listu, którego autorem miał być rzekomo Johannes Vermeer, zaś adresatem - Antonie van Leeuwenhoek, przyrodnik, który znacząco udoskonalił mikroskop. Rzecz dotyczy zadań sztuki i powinności artysty (to tak gwoli podsumowania naszej wycieczki):
" Zarzucisz mi zapewne, że nasza sztuka nie rozwiązuje żadnej zagadki przyrody. Naszym zadaniem nie jest rozwiązywanie zagadek, ale uświadomienie ich sobie, pochylenie głowy nad nimi, a także przygotowanie oczu na nieustający zachwyt i zdziwienia.[...]
Jeśli dobrze rozumiem moje zadanie, polega ono na godzeniu człowieka z otaczającą rzeczywistością, dlatego ja i moi cechowi bracia powtarzamy nieskończoną ilość razy niebo i obłoki, portrety miast i ludzi - cały ten kramarski kosmos, bo w nim tylko czujemy się bezpieczni i szczęśliwi.
Nasze drogi rozchodzą się. Wiem, że nie zdołam Ciebie przekonać i że nie zarzucisz szlifowania soczewek ani wznoszenia swojej wieży Babel. Pozwól jednak, że i my będziemy uprawiali nasz archaiczny proceder, że będziemy mówili światu słowa pojednania, mówili o radości z odnalezionej harmonii, o wiecznym pragnieniu odwzajemnionej miłości". Amen