Strona 1 z 1

Czary i czarty polskie

: 17 gru 2013, o 12:59
autor: pablo
Szczerze mówiąc nie wiedziałem, że Tuwim był bibliofilem. Materiał o zabobonach i procesach czarownic, który zdołał zebrać i pomieścić w swojej książce jest przerażający. Warto odnotować, że w Polsce zaczęliśmy palić kobiety 200 lat później niż na Zachodzie. Marne to co prawda pocieszenie. A wystarczyło przecież niewiele, aby zostać oskarżonym. Np. zerwać zioła na łące :o . Czarownicami były zwykle kobiety z najniższych warstw, te bogatsze nie trafiały na stos. Szacunki o milionach spalonych w Europie kobiet są przesadzone, ale 40 000 (takie są szacunki historyków), to też nie jest mało. Zgroza.

Zastanawialiśmy się na zajęciach, jaki jest pożytek z czarów, także współcześnie. Profesor opowiadał o przypadku Artura Conan-Doyla, który stracił w I wojnie światowej dużą część swojej rodziny. I ten racjonalnie myślący, rozsądny człowiek nawrócił się na... spirytyzm. Dzięki temu mógł się pożegnać ze swoimi bliskimi i odprawić żałobę...
Obecnie mamy wysyp egzorcystów, którym zaniepokojony jest nawet Kościół. Czasy chaotyczne, płynne, ludzie chcą się chwycić czegoś pewnego. Czym mniejsze poczucie kontroli nad swoim życiem, tym zapewne większa popularności różnego rodzaju praktyk magicznych i okultystycznych.

Rytuał kozła ofiarnego ma się i dzisiaj całkiem dobrze. Nowocześni to my może jesteśmy z zewnątrz, ale umysły mamy paleolityczne. Odsyłam do przejmującego tekstu prof. Zbigniewa Mikołejki o Ani Helman, gimnazjalistce z Kiełpina, która targnęła się na swoje życie (esej znajduje się w książce "W Świecie Wszechmogącym. O przemocy, śmierci i Bogu")