Manipulacja i obrona przed manipulacją
: 12 cze 2013, o 10:44
Jako dopełnienie wykładu polecam, znaną zapewne niektórym z Państwa, książkę Roberta Cialdiniego Wywieranie wpływu na ludzi (wydało ją Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, można więc ją nabyć ze zniżką). Część "chwytów, o których wspominał prof. Doliński (np. niska piłka, noga w drzwiach) jest tam dokładnie opisanych (rzecz jasna z licznymi przykładami). Robert Cialdini, który jest psychologiem społecznym, zatrudniał się często jako sprzedawca, podpatrywał różne manipulacyjne zabiegi i potem je dokładnie opisywał. Warto sięgnąć, jeśli ktoś chciałby sobie temat pogłębić.
Z przykładów, o których była mowa w czasie wykładu, najbardziej zaciekawił mnie ten z długupisem w ustach. Ciało wpływa na umysł Wygląda więc na to, że Wschód wypracował lepsze systemy psychoterapeutyczne niż cywilizacja zachodnia (np. joga czy tai-chi). Zamiast rozpamiętywać na kozetce u psychoanalityka, jak to np. mama skrzyczała nas w piaskownicy za zgubienie łopatki, co w życiu dorosłym miałoby skutkować powracającymi stanami depresyjnymi, lepiej porozciągać nieco ciało i porozluźniać mięśnie. Dworuję sobie oczywiście, ale coś zapewne w tym jest. Amerykanie mają przyklejony do twarzy uśmiech, ale przez to ich ciało też się "uśmiecha", więc generalnie wszystkim wokół jest miło i przyjemnie. U nas ten zwyczaj się pewnie nie przyjmie. Jak ktoś w Polsce śmieje się bez powodu, to może usłyszeć, że śmieje się jak głupi do sera. A nikt nie chce przecież być uważany za człowieka, który uśmiecha się do produktów mlecznych .
Wykład prof. Dolińskiego jak zwykle rewelacyjny (Państwa oceny są zbieżne z moimi, podglądam sobie od czasu do czasu wyniki rozesłanej wczoraj ankiety).
Z przykładów, o których była mowa w czasie wykładu, najbardziej zaciekawił mnie ten z długupisem w ustach. Ciało wpływa na umysł Wygląda więc na to, że Wschód wypracował lepsze systemy psychoterapeutyczne niż cywilizacja zachodnia (np. joga czy tai-chi). Zamiast rozpamiętywać na kozetce u psychoanalityka, jak to np. mama skrzyczała nas w piaskownicy za zgubienie łopatki, co w życiu dorosłym miałoby skutkować powracającymi stanami depresyjnymi, lepiej porozciągać nieco ciało i porozluźniać mięśnie. Dworuję sobie oczywiście, ale coś zapewne w tym jest. Amerykanie mają przyklejony do twarzy uśmiech, ale przez to ich ciało też się "uśmiecha", więc generalnie wszystkim wokół jest miło i przyjemnie. U nas ten zwyczaj się pewnie nie przyjmie. Jak ktoś w Polsce śmieje się bez powodu, to może usłyszeć, że śmieje się jak głupi do sera. A nikt nie chce przecież być uważany za człowieka, który uśmiecha się do produktów mlecznych .
Wykład prof. Dolińskiego jak zwykle rewelacyjny (Państwa oceny są zbieżne z moimi, podglądam sobie od czasu do czasu wyniki rozesłanej wczoraj ankiety).