Edukacja i społeczne nierówności
: 14 maja 2013, o 17:10
Powszechne szkolnictwo, jak dowodził prof. Szkudlarek, miało na celu z jednej strony stworzenie obywatela, który świadomie uczestniczyłby w życiu społecznych i politycznym (a do tego potrzeba wiedzy), a z drugiej - wykreowanie (wyobrażeniowej) wspólnoty narodowej. Pierwszy cel realizowano za pomocą nauk ścisłych i przyrodniczych, drugi - za pomocą humanistyki. Czy te cele nadal są aktualne? O ile nie ma wątpliwości, że wszystkim nam zależy na światłym i wykształconym społeczeństwie, niepodatnym na manipulacje i polityczne populizmy, o tyle rodzi się wątpliwość, czy zależy nam również na tworzeniu wspólnoty, którą łączyć będzie jedynie znajomość kilku dat z historii Polski, paru bitew, przysłów, wierszy i cytatów zaczerpniętych z dzieł narodowych wieszczów. Szkolną humanistykę trzeba by uwolnić od obowiązku dostarczania mitów potrzebnych do "zlepienia" społeczeństwa. Niech dzieciaki czytają po prostu ciekawe książki i uczą się na ten temat rozmawiać. To wystarczy. No i warto by, jak proponuje prof. Hartman, wprowadzić do szkół elementy prawa, nauki o zdrowiu, filozofii, logiki, tak aby młody człowiek wyszedł w świat z czymś konkretnym, a nie z jakimiś strzępami niepotrzebnej i mało aktualnej wiedzy.
A co z równością, która legła u podstaw powszechnego szkolnictwa? Jakimś rozwiązaniem byłoby wprowadzenie bezpłatnych przedszkoli. Wówczas zyskalibyśmy kilka dodatkowych lat, aby wyrównać poziom kapitału kulturowego wśród dzieci z różnych środowisk. Mam wrażenie, że edukacja przedszkolna jest jeszcze w Polsce na przyzwoitym poziomie, system psuje się później.
A co z równością, która legła u podstaw powszechnego szkolnictwa? Jakimś rozwiązaniem byłoby wprowadzenie bezpłatnych przedszkoli. Wówczas zyskalibyśmy kilka dodatkowych lat, aby wyrównać poziom kapitału kulturowego wśród dzieci z różnych środowisk. Mam wrażenie, że edukacja przedszkolna jest jeszcze w Polsce na przyzwoitym poziomie, system psuje się później.