Nocny rajd w Wygoninie
: 7 paź 2012, o 16:38
Boże, ledwo żyję Przeszliśmy w szaleńczym tempie 15 km bez 200 metrów bodajże, w dodatku ponad dwie godziny człapaliśmy w deszczu (o 20.00, tak jak zapowiadały prognozy, deszcz ustał i niebo się pięknie rozświetliło gwiazdami). Do bazy w Wygoninie wróciliśmy dokładnie o 23.00 - przemoknięci i obłoceni, ale też zadowoleni, że udało nam się wykonać kawał dobrej, solidnej i nikomu niepotrzebnej roboty, jaką niewątpliwie było przejście w nocy 15 km leśnymi duktami .
Pod drodze każda z trzech grup miała do rozwiązania 8 raczej prostych zadań z różnych dziedzin (najwięcej problemów sprawił chyba wszystkim tekst, w którym trzeba było zaznaczyć błędy językowe). Najwięcej punktów zdobyła grupa 3, której jeszcze raz serdecznie gratulujemy (nagrodą była torba ze słodyczami, a także... zwolnienie z przygotowywania niedzielnego śniadania).
Gwoli kronikarskiej formalności nadmieńmy, że impreza "pomarszowa" (z elementami rekreacji ruchowej, bo były tańce i gra w ping-ponga) zakończyła się ok. 3.00.
Wielkie brawa i podziękowania dla Kamila, który trasę zaplanował i przeprowadził nas pewnie przez leśne knieje (a tydzień wcześniej sprytnie poukrywał w lesie zadania).
W bazie w Wygoninie oprócz nas była też grupa cyklistów. Jeden z cyklistów zaczepił mnie na korytarzu i mówi tak:
- Ja was naprawdę podziwiam. Żeby tak w nocy chodzić po lesie. W dzień to co innego. Można na drzewko spojrzeć, na kwiatek, grzybka znaleźć. Ale w nocy?
Przecież to jakiś absurd! Nie uważa pan?
- Uważam - odpowiedziałem .
Pod drodze każda z trzech grup miała do rozwiązania 8 raczej prostych zadań z różnych dziedzin (najwięcej problemów sprawił chyba wszystkim tekst, w którym trzeba było zaznaczyć błędy językowe). Najwięcej punktów zdobyła grupa 3, której jeszcze raz serdecznie gratulujemy (nagrodą była torba ze słodyczami, a także... zwolnienie z przygotowywania niedzielnego śniadania).
Gwoli kronikarskiej formalności nadmieńmy, że impreza "pomarszowa" (z elementami rekreacji ruchowej, bo były tańce i gra w ping-ponga) zakończyła się ok. 3.00.
Wielkie brawa i podziękowania dla Kamila, który trasę zaplanował i przeprowadził nas pewnie przez leśne knieje (a tydzień wcześniej sprytnie poukrywał w lesie zadania).
W bazie w Wygoninie oprócz nas była też grupa cyklistów. Jeden z cyklistów zaczepił mnie na korytarzu i mówi tak:
- Ja was naprawdę podziwiam. Żeby tak w nocy chodzić po lesie. W dzień to co innego. Można na drzewko spojrzeć, na kwiatek, grzybka znaleźć. Ale w nocy?
Przecież to jakiś absurd! Nie uważa pan?
- Uważam - odpowiedziałem .