Hals i trochę van Dycka
: 6 kwie 2011, o 13:43
Z całym szacunkiem, pozostaję przy Caravaggiu...
Ale jednak z szacunkiem, co mocno podkreślam
Tak maniakalna wręcz dbałość o detal i wykończenie, to unikat! Na dodatek zupełnie bez szkody dla lekkości formy.
Unikat dziś, kiedy większość otaczających nas przedmiotów, to tania sztanca, albo jednorazówka z cechami prowizorki "... poskręcana drutem, zlepiona na ślinę, pozbijana butem...". I tu skończę, bo zbiera mi się na narzekactwo...
Dlatego tak lubię sztukę Japonii.
(Co ważne, Mistrz oszczędził nam też barokowych pejzaży (z niebem w kolorze dymu nad wysypiskiem toksycznych śmieci) )
Portrety Halsa wydają się raczej szkicami malarskimi. Pierwszorzędnymi, to prawda, a jak Autor chciał, to potrafił doprowadzić portret do "końca" - np Niepiękna Holenderka Choć często się wydaje, że poszczególne części obrazu są w różnym stadium wykończenia (trochę jak rzeźby Rodina).
Potrójny Król, Trójręka Madonna - bardzo lubię takie niecodzienne przedstawienia.
Ale jednak z szacunkiem, co mocno podkreślam
Tak maniakalna wręcz dbałość o detal i wykończenie, to unikat! Na dodatek zupełnie bez szkody dla lekkości formy.
Unikat dziś, kiedy większość otaczających nas przedmiotów, to tania sztanca, albo jednorazówka z cechami prowizorki "... poskręcana drutem, zlepiona na ślinę, pozbijana butem...". I tu skończę, bo zbiera mi się na narzekactwo...
Dlatego tak lubię sztukę Japonii.
(Co ważne, Mistrz oszczędził nam też barokowych pejzaży (z niebem w kolorze dymu nad wysypiskiem toksycznych śmieci) )
Portrety Halsa wydają się raczej szkicami malarskimi. Pierwszorzędnymi, to prawda, a jak Autor chciał, to potrafił doprowadzić portret do "końca" - np Niepiękna Holenderka Choć często się wydaje, że poszczególne części obrazu są w różnym stadium wykończenia (trochę jak rzeźby Rodina).
Potrójny Król, Trójręka Madonna - bardzo lubię takie niecodzienne przedstawienia.