4 dni z profesorem Zbigniewem Mikiołejko
Moderator: pablo
4 dni z profesorem Zbigniewem Mikiołejko
Już wiemy gdzie znajduje się Przeworsk!
"Zielona szkoła" z panem profesorem ruszyła na Ruś Czerwoną,czyli południową.Ciekawe, że pan profesor ani razu nie posłużył się hasłem:Galicja.
Dowiedzieliśmy się jak bogate,potężne i okrutne były miejsca związane z takimi bohaterami jak Stanisław Stadnicki,Łukasz Opaliński czy Jan Zamojski.
Podziwialiśmy urocze ruiny,ogromne pustostany-Klemensów,idealne miasto z imponującą liczbą biur notarialnych i unikalną bożnicą założoną przez Sefardyjczyków.-czyli Zamość.W Łańcucie najbardziej spodobała nam się kawiarenka przy storczykarni.
W Leżajsku,w Bazylice Zwiastowania Najświętszej Marii Panny,wysłuchaliśmy krótkiego koncertu na zabytkowych organach-bardzo kolorowych i ozdobnych.
No i sporo synagog i tego co pozostało po cmentarzach żydowskich.Szczebrzeszyn, w pokrzywach, i Leżajsk przygotowany na wizyty chasydzkich gości do grobu cadyka Elimelecha.
I unikaty takie jak obronne kościoły w Przeworsku.A w Jarosławiu świątynia z ołtarzem w srebrze i złotych stallach w prezbiterium.
"Przemija kształt tego świata" ale,jak podkreśla pan profesor,"przeszłość przemawia w naszej duchowej teraźniejszości".Można porozważać jak te wszystkie miejsca radzą sobie ze swoją żydowską przeszłością.
A to podpowiedzi naszego przewodnika w sprawie listy lektur-
wszelkie biografie Jana Zamojskiego
Wacław Sobieski "Nienawiść wyznaniowa tłumów w czasach Zygmunta III "
Ambroise Jobert "Od Lutra do Mohyły"
Władysław Łoźiński "Prawem i lewem.Obyczaje na Czerwonej Rusi...
Dziękujeeemyyyy!!!!
"Zielona szkoła" z panem profesorem ruszyła na Ruś Czerwoną,czyli południową.Ciekawe, że pan profesor ani razu nie posłużył się hasłem:Galicja.
Dowiedzieliśmy się jak bogate,potężne i okrutne były miejsca związane z takimi bohaterami jak Stanisław Stadnicki,Łukasz Opaliński czy Jan Zamojski.
Podziwialiśmy urocze ruiny,ogromne pustostany-Klemensów,idealne miasto z imponującą liczbą biur notarialnych i unikalną bożnicą założoną przez Sefardyjczyków.-czyli Zamość.W Łańcucie najbardziej spodobała nam się kawiarenka przy storczykarni.
W Leżajsku,w Bazylice Zwiastowania Najświętszej Marii Panny,wysłuchaliśmy krótkiego koncertu na zabytkowych organach-bardzo kolorowych i ozdobnych.
No i sporo synagog i tego co pozostało po cmentarzach żydowskich.Szczebrzeszyn, w pokrzywach, i Leżajsk przygotowany na wizyty chasydzkich gości do grobu cadyka Elimelecha.
I unikaty takie jak obronne kościoły w Przeworsku.A w Jarosławiu świątynia z ołtarzem w srebrze i złotych stallach w prezbiterium.
"Przemija kształt tego świata" ale,jak podkreśla pan profesor,"przeszłość przemawia w naszej duchowej teraźniejszości".Można porozważać jak te wszystkie miejsca radzą sobie ze swoją żydowską przeszłością.
A to podpowiedzi naszego przewodnika w sprawie listy lektur-
wszelkie biografie Jana Zamojskiego
Wacław Sobieski "Nienawiść wyznaniowa tłumów w czasach Zygmunta III "
Ambroise Jobert "Od Lutra do Mohyły"
Władysław Łoźiński "Prawem i lewem.Obyczaje na Czerwonej Rusi...
Dziękujeeemyyyy!!!!
Re: 4 dni z profesorem Zbigniewem Mikiołejką
Do Gdańska wróciliśmy dzisiaj o 2.15, więc dorzucę kilka swoich uwag w stanie półprzytomnym.
Wschód to rzeczywiście nieco inna Polska niż ta, w której żyjemy na północy. Bardziej tradycyjna, konserwatywna, katolicka i niestety też chyba bardziej ospała i nieskora do zmian (choć to matecznik "dobrej zmiany"). W pięknym Jarosławiu, na rynku była czynna w niedzielę tylko jedna lodziarnia, a miasto nie ustępuje urodą Sandomierzowi! W Przeworsku tłum wylewał się z kościoła, wsiadał do samochodów, a potem ulice pustoszały. Choć myślę sobie, że to nie jest tylko specyfika wschodnia, że każde małe miasto wygląda podobnie. Niedziela to kościół, a potem telewizor. Bo po co iść na miasto, jak nawet nie ma tam kawiarni.
Na wschodzie przed wojną żyło wielu Żydów i te ślady ich obecności pozostały (cmentarze, synagogi). Ale nie zawsze się o te ślady należycie dba. Cmentarz żydowski w Szczebrzeszynie, gdzie znajdują się macewy nawet z XVI wieku, jest w stanie okropnym. Trzeba się przebijać przez pokrzywy i chaszcze. A wystarczyłoby przecież dać po parę złotych kilku osobom, aby o to miejsce zadbały. W Tarnogrodzie z kolei, w bibliotece, która mieści się w synagodze, trafiliśmy na prace uczniów o swoim mieście. A w nich ani słowa o Żydach...
W lasach niedaleko Krupe znajduje się nagrobna piramida (20 metrów wysokości) bodajże Pawła Orzechowskiego, arianina. A na tablicy informacyjnej ktoś wymalował swastykę. Tomek na drugi dzień zadzwonił do gminy, aby ten paskudny znak usunięto. Taka ariańska piramida to mogłaby być przecież wielka atrakcja turystyczna. Podobnie jak ruiny zamku w Krupe, w którym mieszkał awanturnik i warchoł Samuel Zborowski, tak opiewany przez Jarosława Marka Rymkiewicza. Zborowski został ścięty przez Jana Zamojskiego (słusznie, bo zadźgał człowieka).
Ale Zamość piękny. Byłem tam ostatni raz 25 lat temu i wówczas wieczorem na rynku było pusto i martwo. A teraz jest tam mnóstwo kawiarni i restauracji, miasto tętni życiem. Choć jeszcze niedawno mieszkało tam 75 tysięcy osób, a teraz tylko 60 tys. Nie ma pracy, ludzie wyjeżdżają, głównie zagranicę. Na dworzec przyjeżdża jeden pociąg dziennie na krzyż, miasto nie ma teatru. A w XVII wieku była to wielka metropolia...
I Łańcut. Magnacka posiadłość Potockich. Przewodniczki fatalne, trajkotały wyuczone kwestie z dużym nabożeństwem wobec jaśniepaństwa. W XVII wieku bodajże majątek przynosił roczny dochód w wysokości 3 000 000 złotych, a całą wieś można było kupić za ... 250 zł (tak, tak, nie pomyliłem liczby zer; ciekawe, ilu chłopskich niewolników musiało na te 3 mln pracować). Coś trzeba było z pieniędzmi robić, więc w wozowni możemy obejrzeć kilkadziesiąt luksusowych karet i powozów.
- Zastanawiacie się państwo, po co było im było aż tyle powozów? Ano każdy pełnił swoją funkcję - mówiła przewodniczka.
No tak, jednym jechało się na dworzec, a drugim z dworca, innym z kolei w dzień powszedni, a jeszcze innym w niedzielę...
W 1944 roku Alfred Potocki zapakował co cenniejsze rzeczy w 11 kolejowych wagonów i ruszył z tym dobytkiem do Szwajcarii. Potem z tego żył. Nie miał potomków (i dobrze).
To tyle pierwszych wrażeń po przyjeździe.
Dzięki Iwonko za listę lektur.
Wschód to rzeczywiście nieco inna Polska niż ta, w której żyjemy na północy. Bardziej tradycyjna, konserwatywna, katolicka i niestety też chyba bardziej ospała i nieskora do zmian (choć to matecznik "dobrej zmiany"). W pięknym Jarosławiu, na rynku była czynna w niedzielę tylko jedna lodziarnia, a miasto nie ustępuje urodą Sandomierzowi! W Przeworsku tłum wylewał się z kościoła, wsiadał do samochodów, a potem ulice pustoszały. Choć myślę sobie, że to nie jest tylko specyfika wschodnia, że każde małe miasto wygląda podobnie. Niedziela to kościół, a potem telewizor. Bo po co iść na miasto, jak nawet nie ma tam kawiarni.
Na wschodzie przed wojną żyło wielu Żydów i te ślady ich obecności pozostały (cmentarze, synagogi). Ale nie zawsze się o te ślady należycie dba. Cmentarz żydowski w Szczebrzeszynie, gdzie znajdują się macewy nawet z XVI wieku, jest w stanie okropnym. Trzeba się przebijać przez pokrzywy i chaszcze. A wystarczyłoby przecież dać po parę złotych kilku osobom, aby o to miejsce zadbały. W Tarnogrodzie z kolei, w bibliotece, która mieści się w synagodze, trafiliśmy na prace uczniów o swoim mieście. A w nich ani słowa o Żydach...
W lasach niedaleko Krupe znajduje się nagrobna piramida (20 metrów wysokości) bodajże Pawła Orzechowskiego, arianina. A na tablicy informacyjnej ktoś wymalował swastykę. Tomek na drugi dzień zadzwonił do gminy, aby ten paskudny znak usunięto. Taka ariańska piramida to mogłaby być przecież wielka atrakcja turystyczna. Podobnie jak ruiny zamku w Krupe, w którym mieszkał awanturnik i warchoł Samuel Zborowski, tak opiewany przez Jarosława Marka Rymkiewicza. Zborowski został ścięty przez Jana Zamojskiego (słusznie, bo zadźgał człowieka).
Ale Zamość piękny. Byłem tam ostatni raz 25 lat temu i wówczas wieczorem na rynku było pusto i martwo. A teraz jest tam mnóstwo kawiarni i restauracji, miasto tętni życiem. Choć jeszcze niedawno mieszkało tam 75 tysięcy osób, a teraz tylko 60 tys. Nie ma pracy, ludzie wyjeżdżają, głównie zagranicę. Na dworzec przyjeżdża jeden pociąg dziennie na krzyż, miasto nie ma teatru. A w XVII wieku była to wielka metropolia...
I Łańcut. Magnacka posiadłość Potockich. Przewodniczki fatalne, trajkotały wyuczone kwestie z dużym nabożeństwem wobec jaśniepaństwa. W XVII wieku bodajże majątek przynosił roczny dochód w wysokości 3 000 000 złotych, a całą wieś można było kupić za ... 250 zł (tak, tak, nie pomyliłem liczby zer; ciekawe, ilu chłopskich niewolników musiało na te 3 mln pracować). Coś trzeba było z pieniędzmi robić, więc w wozowni możemy obejrzeć kilkadziesiąt luksusowych karet i powozów.
- Zastanawiacie się państwo, po co było im było aż tyle powozów? Ano każdy pełnił swoją funkcję - mówiła przewodniczka.
No tak, jednym jechało się na dworzec, a drugim z dworca, innym z kolei w dzień powszedni, a jeszcze innym w niedzielę...
W 1944 roku Alfred Potocki zapakował co cenniejsze rzeczy w 11 kolejowych wagonów i ruszył z tym dobytkiem do Szwajcarii. Potem z tego żył. Nie miał potomków (i dobrze).
To tyle pierwszych wrażeń po przyjeździe.
Dzięki Iwonko za listę lektur.
Re: 4 dni z profesorem Zbigniewem Mikiołejko
Sprzątanie cmentarzy żydowskich-obowiązują ważne reguły.http://www.fzp.net.pl/spoleczenstwo/spr ... zydowskich
Ale wszystko zależy od dobrej woli i...zasobów.
Wzorcowy jest cmentarz żydowski w Pradze,który jako atrakcja turystyczna przynosi niezłe dochody zasilając Muzeum Żydowskie z jego oferta edukacyjną.
9 km od Amsterdamu znajduje się bardzo zadbany najstarszy cmentarz żydowski.Jest pod opieką gminy przy Synagodze Portugalskiej.W granicach Amsterdamu na terenie Flevoparku jest umiejscowiony inny cmentarz.Czynny od 1714 do 1942...ogrodzone i zamknięte 3 hektary krzaczorów z...200.000 pochowanych.Głównie Ashkenazi i dzieci.Niedawno dzieci holendersko-marokańskie coś tam zaczęły robić.A w Holandii mieszka 40 tysięcy Żydów.
Za to tłok pod domem Anne Frank.Chociaż jej rodzina przybyła przed wojną z Niemiec.
Ale wszystko zależy od dobrej woli i...zasobów.
Wzorcowy jest cmentarz żydowski w Pradze,który jako atrakcja turystyczna przynosi niezłe dochody zasilając Muzeum Żydowskie z jego oferta edukacyjną.
9 km od Amsterdamu znajduje się bardzo zadbany najstarszy cmentarz żydowski.Jest pod opieką gminy przy Synagodze Portugalskiej.W granicach Amsterdamu na terenie Flevoparku jest umiejscowiony inny cmentarz.Czynny od 1714 do 1942...ogrodzone i zamknięte 3 hektary krzaczorów z...200.000 pochowanych.Głównie Ashkenazi i dzieci.Niedawno dzieci holendersko-marokańskie coś tam zaczęły robić.A w Holandii mieszka 40 tysięcy Żydów.
Za to tłok pod domem Anne Frank.Chociaż jej rodzina przybyła przed wojną z Niemiec.
Re: 4 dni z profesorem Zbigniewem Mikiołejko
Reguły porządkowania żydowskich cmentarzy nie są zbyt skomplikowane. W każdym razie można wycinać chwasty i wytyczyć ścieżki. To kwestia dobrej woli. A w wypadku takiego miasteczka jak Szczebrzeszyn, wystarczyłby jeden pozytywnie zakręcony człowiek, który by się o to zatroszczył. W każdym razie wczoraj napisałem w sprawie zaniedbanego cmentarza mail do burmistrza. Ciekawe czy się do tego odniesie.
I jeszcze słowo a propos sennej i leniwej atmosfery Jarosławia i innych wschodnich miasteczek. W ostatnim "Newsweeku" jest wywiad z autorem książki (nie pamiętam nazwiska) o byłych miastach wojewódzkich. Te miasta upadają, niezależnie od tego, czy są na wschodzie Polski, czy też w innych rejonach. Młodzi ludzie stamtąd uciekają, do szkół i za pracą, zostaje dziatwa i emeryci. Nic ciekawe w związku z tym się w tych miejscach nie dzieje. W Polsce na przykład prawie wszystkie najważniejsze urzędy, centrale ważnych organizacji i stowarzyszeń znajdują się w Warszawie. A w Niemczech czy w Szwecji jest inaczej. Tam nie ma takiej centralizacji, co sprawia, że życie toczy się również poza stolicą. Pamiętam, że w latach 90. tygodnik "Wprost" miał siedzibę w Poznaniu, "Przekrój" w Krakowie, a u nas był "Tygodnik Gdański". Teraz trudno sobie wyobrazić, aby tygodnik społeczno-polityczny miał swoją redakcję poza Warszawą. W Polsce rozwija się kilka dużych miast, które wysysają prowincję. To nie jest dobry proces.
Choć niewątpliwie coś takiego jak wschodnia mentalność jest. Na zasadzie cieszmy się z tego, że mamy na pół litra i bochenek chleba, bo jutro możemy mieć tylko na ćwiartkę i na pół bochenka.
I jeszcze słowo a propos sennej i leniwej atmosfery Jarosławia i innych wschodnich miasteczek. W ostatnim "Newsweeku" jest wywiad z autorem książki (nie pamiętam nazwiska) o byłych miastach wojewódzkich. Te miasta upadają, niezależnie od tego, czy są na wschodzie Polski, czy też w innych rejonach. Młodzi ludzie stamtąd uciekają, do szkół i za pracą, zostaje dziatwa i emeryci. Nic ciekawe w związku z tym się w tych miejscach nie dzieje. W Polsce na przykład prawie wszystkie najważniejsze urzędy, centrale ważnych organizacji i stowarzyszeń znajdują się w Warszawie. A w Niemczech czy w Szwecji jest inaczej. Tam nie ma takiej centralizacji, co sprawia, że życie toczy się również poza stolicą. Pamiętam, że w latach 90. tygodnik "Wprost" miał siedzibę w Poznaniu, "Przekrój" w Krakowie, a u nas był "Tygodnik Gdański". Teraz trudno sobie wyobrazić, aby tygodnik społeczno-polityczny miał swoją redakcję poza Warszawą. W Polsce rozwija się kilka dużych miast, które wysysają prowincję. To nie jest dobry proces.
Choć niewątpliwie coś takiego jak wschodnia mentalność jest. Na zasadzie cieszmy się z tego, że mamy na pół litra i bochenek chleba, bo jutro możemy mieć tylko na ćwiartkę i na pół bochenka.
Re: 4 dni z profesorem Zbigniewem Mikiołejko
Na naszym proflu FB zamieściłem kilka zdjęć z wycieczki:
https://www.facebook.com/Akademia-30-58 ... 1582188345
https://www.facebook.com/Akademia-30-58 ... 1582188345
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość