Alternativa 2014-Codzienność -dr Hubert Bilewicz
Moderator: pablo
Alternativa 2014-Codzienność -dr Hubert Bilewicz
Bardzo inspirująca wystawa prac nie tylko europejskich.
Dowiedzieliśmy się,że współcześni artyści posługują się czymś w rodzaju "protokołu",czyli przepisu na wykonanie instalacji wizualnej.Prace efemerydy....Mogą się różnić wyglądem w zależności od miejsca prezentacji.
Dzięki kamerze możemy je utrwalić.
Pamiętacie może film "Dym" Wayne Wanga?Jest tam ...artysta?,który od kilkunastu lat codziennie robi zdjęcie ulicy przed swoim sklepem.Dlaczego to robi?
Co Wam zostało, w charakterze .."wirusa",w pamięci po tej wystawie?
Dowiedzieliśmy się,że współcześni artyści posługują się czymś w rodzaju "protokołu",czyli przepisu na wykonanie instalacji wizualnej.Prace efemerydy....Mogą się różnić wyglądem w zależności od miejsca prezentacji.
Dzięki kamerze możemy je utrwalić.
Pamiętacie może film "Dym" Wayne Wanga?Jest tam ...artysta?,który od kilkunastu lat codziennie robi zdjęcie ulicy przed swoim sklepem.Dlaczego to robi?
Co Wam zostało, w charakterze .."wirusa",w pamięci po tej wystawie?
Re: Alternativa 2014-Codzienność -dr Hubert Bilewicz
Już się trochę przyzwyczaiłem do tego typu prac, nie utyskuję i nie marudzę, że tak to ja też bym potrafił itp. (bo zapewne bym nie potrafił). Gdyby sztuką było to, co trudno jest wykonać, podziwialibyśmy pewnie w muzeach rzędy butelek z miniaturowymi modelami okrętów włożonymi (nie wiadomo jakim cudem) do środka. Pamiętam taką myśl ze wstępu do szacownego dzieła Gombricha pt. O sztuce .
Więc do mi zostało w głowie? Na pewno kawalerka z zawieszonym łóżkiem jako symbol upadku i degradacji świata, w którym przyszło żyć teraz Irakijczykom przyzwyczajonym do funkcjonowania w wielopokoleniowych rodzinnych konstelacjach. Także portret video młodego mężczyzny (też Irakijczyka), któremu kapie na głowę mleko (wyraz tęsknoty za bliskimi), bardzo to przejmujące, na pewno też praca Julity Wójcik, która - przebrana za pastereczkę - czyta fragmenty uczonych traktatów o sztuce na łące pełnej krów (jakaż piękna sielanka ). No i rzecz jasna "szycie plaży" (daremny trud nadania sensu rzeczywistości, gdy na to patrzyłem, kołatało mi się po głowie zdanie z Mitu Syzyfa Alberta Camusa - trzeba sobie wyobrazić Syzyfa szczęśliwym ). I to chyba wszystko. A nie, zapomniałbym. Praca video nawiązująca do programów kulinarnych - młoda kobieta o zaciętej twarzy, która na niby przygotowuje potrawy, ma zaciętą twarz i macha dość agresywnie nożami i różnymi ostrymi przedmiotami. Bardzo to genderowe. Odwiedziłem wystawę ponownie w niedzielę i wówczas było nieco więcej prac "włączonych". Między innymi kobieta z odkurzaczem na wielkiej pustyni. Fantastyczne .
Więc do mi zostało w głowie? Na pewno kawalerka z zawieszonym łóżkiem jako symbol upadku i degradacji świata, w którym przyszło żyć teraz Irakijczykom przyzwyczajonym do funkcjonowania w wielopokoleniowych rodzinnych konstelacjach. Także portret video młodego mężczyzny (też Irakijczyka), któremu kapie na głowę mleko (wyraz tęsknoty za bliskimi), bardzo to przejmujące, na pewno też praca Julity Wójcik, która - przebrana za pastereczkę - czyta fragmenty uczonych traktatów o sztuce na łące pełnej krów (jakaż piękna sielanka ). No i rzecz jasna "szycie plaży" (daremny trud nadania sensu rzeczywistości, gdy na to patrzyłem, kołatało mi się po głowie zdanie z Mitu Syzyfa Alberta Camusa - trzeba sobie wyobrazić Syzyfa szczęśliwym ). I to chyba wszystko. A nie, zapomniałbym. Praca video nawiązująca do programów kulinarnych - młoda kobieta o zaciętej twarzy, która na niby przygotowuje potrawy, ma zaciętą twarz i macha dość agresywnie nożami i różnymi ostrymi przedmiotami. Bardzo to genderowe. Odwiedziłem wystawę ponownie w niedzielę i wówczas było nieco więcej prac "włączonych". Między innymi kobieta z odkurzaczem na wielkiej pustyni. Fantastyczne .
Re: Alternativa 2014-Codzienność -dr Hubert Bilewicz
Będzie subiektywnie, czyli osobiście i nieprofesjonalnie, ale za to z pełnym przekonaniem. Czyli - jak zwykle
Otóż mam takie wrażenie, ze się sztuka bardzo spolaryzowała na feministyczną (którą jakoś bardziej czuję) i maskulinistyczną (mniej trochę..., czyli - prawidłowo )
I tak: już na wejściu się oburzyłam, bo zjawisko "wysadzania miasta" jest, pewnie, nie pod identyczną nazwą, dobrze znane w zachodniej Europie. "Partyzantka ogrodnicza" używa bomb nasiennych od (-nastu, dwudziestukilku?) lat i trochę się poczułam oszukana. Nie jestem pewna, czy to wyczerpuje znamiona plagiatu, ale słabo, słabo... Nie lubię podpisywania się pod cudzymi pomysłami.
Kawalerka jest rzeczywiście poruszająca. Nie tyle cień na ścianie, co Wirginia Woolf mi dostarczyła kontekstu. Dla młodego Irakijczyka to (dramatycznie upraszczając) problem wyobcowania, samotności i oderwania się od dużej, wspierającej (opierającej i karmiącej - wysiłkiem matki i sióstr) rodziny, dla europejskiej emancypantki, to "własny pokój". Symbol wywalczonej niezależności i samostanowienia. Taka różnica.
Chińska tortura kapiącym mlekiem. Znowu arabskie historie (choć nie awantury ) Po pierwsze - piękna, pionowa kompozycja i ujmujący pomysł. Po drugie - owszem, dramatyczna historia, a jednak... Artysta myknął do Londynu i cierpiał na tamtejszym bruku, zaś narzeczona z nieślubnym dzieckiem (!!!!!) została w Iraku. OK, rozłąka jest przykra, ale jakbym miała wybierać, wolałabym być w Londynie (zwłaszcza z nieślubnym dzieckiem). Taka różnica...
No, jakoś mnie nie rozczulają te historie.
Wycieczka/ucieczka w Polskę.... oj, da dana... Jak miałam 17 lat i wyruszyłam na wędrówkę z moim zastępem harcerek ( jeszcze młodszych ode mnie - olaboga! kto mi na to pozwolił !?!) - miałam identyczne odczucia. Ale miałam 17 lat... Tego przekazu też teraz nie czuję. Łol na fejsie bywa bardziej przekonujący czasem niż ten łol... (ale może jestem źle i zbyt krytycznie nastawiona)
Julita Wójcik zrobiła na mnie wrażenie! Jak zazwyczaj.
Haftowanie piachu - bardzo rozumiem, mam to na codzień, tylko nie tak ładnie
Tajski teatr cieni mogłabym mieć na ścianie, tak jak dyspersję gorącego w zimnym.
I jeszcze taka refleksja. Piękno, które już nie jest warunkiem koniecznym sztuki, ma dla mnie coraz większą wartość.
Wrażenie spolaryzowania może być podszyte dzikim genderem, nie wykluczam...
W sobotę zupa z lebiody. Może mi się jeszcze pogorszyć...
A'propos życiodajnych chwastów, jest taki, bardzo ciekawy projekt Karoliny Brzuzan "Głodowa książka kucharska" - polecam, poruszający.
Otóż mam takie wrażenie, ze się sztuka bardzo spolaryzowała na feministyczną (którą jakoś bardziej czuję) i maskulinistyczną (mniej trochę..., czyli - prawidłowo )
I tak: już na wejściu się oburzyłam, bo zjawisko "wysadzania miasta" jest, pewnie, nie pod identyczną nazwą, dobrze znane w zachodniej Europie. "Partyzantka ogrodnicza" używa bomb nasiennych od (-nastu, dwudziestukilku?) lat i trochę się poczułam oszukana. Nie jestem pewna, czy to wyczerpuje znamiona plagiatu, ale słabo, słabo... Nie lubię podpisywania się pod cudzymi pomysłami.
Kawalerka jest rzeczywiście poruszająca. Nie tyle cień na ścianie, co Wirginia Woolf mi dostarczyła kontekstu. Dla młodego Irakijczyka to (dramatycznie upraszczając) problem wyobcowania, samotności i oderwania się od dużej, wspierającej (opierającej i karmiącej - wysiłkiem matki i sióstr) rodziny, dla europejskiej emancypantki, to "własny pokój". Symbol wywalczonej niezależności i samostanowienia. Taka różnica.
Chińska tortura kapiącym mlekiem. Znowu arabskie historie (choć nie awantury ) Po pierwsze - piękna, pionowa kompozycja i ujmujący pomysł. Po drugie - owszem, dramatyczna historia, a jednak... Artysta myknął do Londynu i cierpiał na tamtejszym bruku, zaś narzeczona z nieślubnym dzieckiem (!!!!!) została w Iraku. OK, rozłąka jest przykra, ale jakbym miała wybierać, wolałabym być w Londynie (zwłaszcza z nieślubnym dzieckiem). Taka różnica...
No, jakoś mnie nie rozczulają te historie.
Wycieczka/ucieczka w Polskę.... oj, da dana... Jak miałam 17 lat i wyruszyłam na wędrówkę z moim zastępem harcerek ( jeszcze młodszych ode mnie - olaboga! kto mi na to pozwolił !?!) - miałam identyczne odczucia. Ale miałam 17 lat... Tego przekazu też teraz nie czuję. Łol na fejsie bywa bardziej przekonujący czasem niż ten łol... (ale może jestem źle i zbyt krytycznie nastawiona)
Julita Wójcik zrobiła na mnie wrażenie! Jak zazwyczaj.
Haftowanie piachu - bardzo rozumiem, mam to na codzień, tylko nie tak ładnie
Tajski teatr cieni mogłabym mieć na ścianie, tak jak dyspersję gorącego w zimnym.
I jeszcze taka refleksja. Piękno, które już nie jest warunkiem koniecznym sztuki, ma dla mnie coraz większą wartość.
Wrażenie spolaryzowania może być podszyte dzikim genderem, nie wykluczam...
W sobotę zupa z lebiody. Może mi się jeszcze pogorszyć...
A'propos życiodajnych chwastów, jest taki, bardzo ciekawy projekt Karoliny Brzuzan "Głodowa książka kucharska" - polecam, poruszający.
Re: Alternativa 2014-Codzienność -dr Hubert Bilewicz
bianka pisze: Artysta myknął do Londynu i cierpiał na tamtejszym bruku, zaś narzeczona z nieślubnym dzieckiem (!!!!!) została w Iraku. OK, rozłąka jest przykra, ale jakbym miała wybierać, wolałabym być w Londynie (zwłaszcza z nieślubnym dzieckiem). Taka różnica...No, jakoś mnie nie rozczulają te historie.
Muszę tu stanąć w obronie pana artysty cierpiącego. Po przyjeździe do Londynu, poza tym, że cierpiał i kształcił się artystycznie, usilnie zabiegał również o to, by narzeczona z dzieckiem mogła do niego dołączyć. I udało się. Po pół roku byli już razem. Tak więc nie zostawił ich na pastwę losu.
bianka pisze:Wycieczka/ucieczka w Polskę.... oj, da dana... Jak miałam 17 lat i wyruszyłam na wędrówkę z moim zastępem harcerek ( jeszcze młodszych ode mnie - olaboga! kto mi na to pozwolił !?!) - miałam identyczne odczucia. Ale miałam 17 lat... Tego przekazu też teraz nie czuję. Łol na fejsie bywa bardziej przekonujący czasem niż ten łol... (ale może jestem źle i zbyt krytycznie nastawiona)
Wyczytałem, że ruszyła w Polskę m.in dlatego, że strasznie się tego bała. I ujęło mnie też to, że ta wyprawa nie miała żadnego celu. Ruszyła i otworzyła się na to, co się będzie działo. W świecie, w którym wszystko jest zaplanowane, celowe i musi czemuś służyć, takie działanie budzi mój podziw. A plon "artystyczny" tej wyprawy to trochę taki śmietnik (a raczej "śmietnik"). Zdjęcia, notatki, rysunki, filmiki, luźne myśli. Żadnej spójnej opowieści, która by te przeżycia ogarnęła i podsumowała. Wszystko takie osobne, bez składu i ładu. Ale być może tak teraz odbieramy rzeczywistość . Dobre. Daję 4 gwiazdki na 6 .
bianka pisze:I jeszcze taka refleksja. Piękno, które już nie jest warunkiem koniecznym sztuki, ma dla mnie coraz większą wartość.
Na swój sposób piękny (a w każdym razie estetycznie pociągający) był tylko na tej wystawie film Julity Wójcik .
Re: Alternativa 2014-Codzienność -dr Hubert Bilewicz
Zapraszamy na wystawę Piotra Krajewskiego
Kiedy: 24 lipca – 30 września 2014 r.
Wernisaż z performance: 24 lipca, godz. 20:00 Galeria 63, Sopot, Boh. Monte Cassino 63/2.
Galeria63 oraz Ewa i Piotr Krajewscy – duet znanych projektantów, artystów o niezwykłych osobowościach i pasjach, zapraszają na niecodzienny, oryginalny i pełen emocji performance, podczas którego Piotr Krajewski na żywo będzie tworzył dzieło ciałem kobiety. Na wystawie będzie można zobaczyć 12 prac, wśród nich m.in. słynny „OPUS”- Całun Krajewskiego (2013).
Piotr znany jest z szokujących i zaskakujących przedsięwzięć artystycznych, podczas których wykorzystuje niezwykłe techniki malarskie. Dla niektórych dzieł był w stanie nawet poświęcić własną krew, która posłużyła mu za farbę tak jak w przypadku dzieła zatytułowanego „OPUS”.
Jeden z obrazów artysta stworzył włosami, inne natomiast są uwiecznieniem aktu miłości projektantów „Fantasmagorie Krajewskich”-(2008). Wśród niezwykle inspirujących i ciekawych dzieł będzie można także podziwiać pracę stworzoną lakierami do paznokci Chili Cosmetics.
I przy okazji mamy.."lokowanie produktu".
Kiedy: 24 lipca – 30 września 2014 r.
Wernisaż z performance: 24 lipca, godz. 20:00 Galeria 63, Sopot, Boh. Monte Cassino 63/2.
Galeria63 oraz Ewa i Piotr Krajewscy – duet znanych projektantów, artystów o niezwykłych osobowościach i pasjach, zapraszają na niecodzienny, oryginalny i pełen emocji performance, podczas którego Piotr Krajewski na żywo będzie tworzył dzieło ciałem kobiety. Na wystawie będzie można zobaczyć 12 prac, wśród nich m.in. słynny „OPUS”- Całun Krajewskiego (2013).
Piotr znany jest z szokujących i zaskakujących przedsięwzięć artystycznych, podczas których wykorzystuje niezwykłe techniki malarskie. Dla niektórych dzieł był w stanie nawet poświęcić własną krew, która posłużyła mu za farbę tak jak w przypadku dzieła zatytułowanego „OPUS”.
Jeden z obrazów artysta stworzył włosami, inne natomiast są uwiecznieniem aktu miłości projektantów „Fantasmagorie Krajewskich”-(2008). Wśród niezwykle inspirujących i ciekawych dzieł będzie można także podziwiać pracę stworzoną lakierami do paznokci Chili Cosmetics.
I przy okazji mamy.."lokowanie produktu".
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość