Strona 1 z 1

lata czterdzieste

: 18 lis 2013, o 23:46
autor: bianka
Czas sztuki wojenno-tużpowojennej był właściwie dla mnie nieznany. Guernica ( o wiele wcześniejsza) stanowiła jedyną ikonę wojennego malarstwa. Pomijając radzieckie "produkcyjniaki", z niczym mi się ta dekada nie kojarzyła... Swoją drogą, te socrealistyczne obrazy niepokojąco mnie wciągają. Jak Riepin. To chyba kwestia obszernej narracji ( jakie fajne i pojemne jest to słowo! ) i jednak porządnego rzemiosła. Oraz wspomnień z dzieciństwa :) naoglądałam się wtedy reprodukcji Riepina w czasie licznych zwolnień lekarskich (nie było fejsa i PSP). Bardzo działały na wyobraźnię! Mogłam godzinami analizować detale, a z racji egzotyki, zdecydowanie górował nad Matejką :) Miałam też "zaoglądaną" książkę "Bajki Narodów Związku Radzieckiego" z cudownymi ilustracjami w tym stylu.
Pollock przyczepił mi się do lat 50.-60. a Mark Rothko ignorował w mojej wyobraźni linearną koncepcję czasu i był zawsze. Zwłaszcza te kompozycje typu "15 dioptrii" ( named by Agata), choć "poziomice" też.
Poza tym odkryłam inspiracje twórców horrorów w wersji filmowej... No, ale czego innego można się spodziewać po ludziach, którzy właśnie przeżyli wojnę? "Silent Hill", to przy Aushwitzu małe miki.

Andrzej Wróblewski - przejmujący, wspaniały artysta.

A obok tej grozy - mobile...

"Życie jest straszniejsze i piękniejsze jeszcze jest..."

Re: lata czterdzieste

: 1 gru 2013, o 21:28
autor: irene
Mnie zaś zastanawia motywacja niektórych ludzi przychodzących na ten cykl wykładów i oglądających, przyznaję niekiedy trudne w odbiorze współczesne obrazy.
Nie raz byłam świadkiem jakich cichych komentarzy: "co to za sztuka", "też bym tak namalował", czy zgoła inne "pffff", że nie wspomnę o jednym przypadku głośnego chrapania na jednym z wykładów po jakimś czasie jak "zapadła ciemność" na wykładzie :roll:

Czy faktycznie są to osoby, które chcą się czegoś nowego dowiedzieć, czy po "polsku" pragną po prostu ponarzekać na tych co "te kwadraty i plamy malują"?
Nikt nie powiedział, że sztuka współczesna, kubizm, abstrakcja są łatwe i czytelne na pierwszy rzut oka jak Mona Lisa, portrety królów czy obrazy Rembrandta.
Jest to sztuka o tyle wymagająca, że czasami trzeba znać kontekst jej powstawania, umiejscowienie historyczne i geograficzne a czasem również polityczne, nie daje nam gotowych odpowiedzi a wielość interpretacji.
Chyba ta wielość interpretacji mnie najbardziej w tego rodzaju sztuce pociąga, nie jest to odbiór na zasadzie "jaki jest koń każdy widzi". Każdy może podejść do obrazu indywidualnie i może nawet nie odgadując do końca co autor miał na myśli zinterpretować obraz tak by powstała nowa jakość.

A gdybyście mieli wybrać 3 wasze ulubione obrazy to z ciekawości jakie to by były :)?