Wampir

Opinie i komentarze na temat wykładów (wykładowców również), warsztatów i innych zajęć organizowanych przez Akademię 30+

Moderator: pablo

pablo
Posty: 616
Rejestracja: 30 lis 2009, o 14:17
Kontakt:

Wampir

Post autor: pablo »

Esej o wampirze, który odczytał nam Profesor, był niezwykle erudycyjny, skrzył się od literackich aluzji odniesień, zapewne świetnie by się go czytało (bez pośpiechu rzecz jasna), ale do słuchania - był za trudny. Ja nie nadążałem, wątki mi się wymykały i gubiły. Wielka szkoda, że Profesor po prostu nam o wampirze nie opowiedział :(. A że potrafi swoją opowieścią zahipnotyzować audytorium, to już się nie raz przekonaliśmy. No cóż... Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, nadrobimy sobie to gadanie w czasie wycieczki.

i jeszcze jedna uwaga odnośnie do rozmowy po wykładzie. Gdyby nie moja niechęć do wszelkich zideologizowanych form życia zbiorowego, to zapisałbym się chyba do tej sekty, które swoim wyznawcom obiecuje życie pośmiertne w Szwecji ;).
bianka
Posty: 244
Rejestracja: 1 gru 2009, o 21:12
Kontakt:

Re: Wampir

Post autor: bianka »

pablo pisze:Ja nie nadążałem, wątki mi się wymykały i gubiły.
No, właśnie, z trudem skupiałam uwagę.
Co do Szwecji, raczej się zgadzam :)
A' propos różnych polskich cech, wczoraj rano, w jednej z audycji ekonomicznych słyszałam anegdotę o polskich pracownikach w niemieckiej korporacji. Ponoć prezes mówił o nich "Mają wielkie zdolności do improwizacji." (i po namyśle) "Ale może to być też pozytywna cecha." :lol:

Wampiryzm miał też swoją kolejną odsłonę w latach 80. i 90., w związku z falą zakażeń HIV.
Myślę, że człowiek tak ma z różnymi sprawami - najpierw coś go przeraża, trzeba znaleźć winnych, lub spersonifikować problem, potem to uprawdopodobnić (legenda się rozrasta i zatacza coraz szersze kręgi), a następnie pozbyć się "sprawcy", albo jakoś "wyrwać mu kły". Ale legendy bywają przywoływane w najmniej spodziewanych momentach. Wampir nie umrze, teraz się przyczaił w popkulturze, ale jest zbyt atrakcyjny, żeby zniknąć :evil:

Co do poprawności politycznej, to zawsze ją rozumiałam właśnie jako przyzwoitość. Obawiam się, że przed wojną ze stosowaniem tej przyzwoitości wcale lepiej nie bywało niż dziś.

Kończę, muszę jeszcze kupić czosnek...
pablo
Posty: 616
Rejestracja: 30 lis 2009, o 14:17
Kontakt:

Re: Wampir

Post autor: pablo »

bianka pisze:Co do poprawności politycznej, to zawsze ją rozumiałam właśnie jako przyzwoitość.
To kwestia semantyczna, w gruncie rzeczy chodzi o to samo. Aby szanować i nie obrażać innych. A że można to doprowadzić do absurdu? No można. Ale wszystko można wykoślawić i zniekształcić.

Ale chciałem jeszcze słówko w innej kwestii. Z tego co mówił Profesor odniosłem wrażenie (może mylne, nie wiem :?: ), że tylko mit i rytuał religijny są w stanie poukładać człowiekowi życie, sprawić, by przeżywał je w sposób pełny, świadomy i głęboki. Człowiek niewiary będzie się zawsze męczył, szarpał i patrzył z przerażeniem w czarną, przerażającą otchłań, gdzie czai się tylko nicość i śmierć. Albo będzie się ogłuszał ogłupiającą rozrywką. Więc cała nadzieja w nowym micie, który na nowo poukłada nam w głowach i nada naszym życiowym sprawom odpowiednią moc i głębię...
Wspomniana została ateistyczna Szwecja (jako przykład społeczeństwa chorego) i równie ateistyczne Czechy (z lektury książek Mariusza Szczygła wiadomo skądinąd, że Czesi nie za bardzo radzą sobie z tragizmem ludzkiej egzystencji, np. ze śmiercią; ich strategia to zagłuszyć wszystko śmiechem, co jest mi bliskie, ale zdaję sobie sprawę, że na dłuższą metę nie jest zdrowe).
A Polacy? Rytuał religijny organizuje nam co prawda życie społeczne (chrzest, komunie, śluby, pogrzeby), ale przyżywanie tych zdarzeń jest niezwykle powierzchowne, pozbawione duchowej głębi. Większość katolików (tak przynajmniej wynika z moich obserwacji) wierzy w bliżej nieokreślone bóstwo, do którego można się zwrócić w razie kłopotów ze zdrowiem, pracą czy brakiem pieniędzy (mam znajomą, która polecała niezwykle skuteczną litanię na pozbycia się w pracy niedobrego szefa, ja akurat mam dobrą szefową, ale gdyby ktoś był zainteresowany, to mogę tę litanię załatwić ;) ). Poza tym grill, zakupy, głupia rozrywka, słabe uczestnictwo w kulturze, katastrofalny poziom czytelnictwa i równie katastrofalny - zaufania społecznego. Co prawda nie pojawił się u nas ktoś taki jak Breivik i nie płoną samochody na przedmieściach, ale czy to ma być pociecha?
Konkludując. Nie bardzo przyjmuję do wiadomości, że jesteśmy zdrowsi od Szwedów czy Czechów. Po prostu chorzy inaczej.
bianka
Posty: 244
Rejestracja: 1 gru 2009, o 21:12
Kontakt:

Re: Wampir

Post autor: bianka »

Gusła zawsze w cenie! I to w niskiej, więc tym atrakcyjniejsze :) Jestem niezwykle ciekawa tej litanii!
pablo pisze:tylko mit i rytuał religijny są w stanie poukładać człowiekowi życie, sprawić, by przeżywał je w sposób pełny, świadomy i głęboki. Człowiek niewiary będzie się zawsze męczył, szarpał i patrzył z przerażeniem w czarną, przerażającą otchłań, gdzie czai się tylko nicość i śmierć.
Człowiek głębokiej wiary wcale nie może być wolny od tych lęków, zaś człowiek bezrefleksyjny - i owszem. Jedni potrzebują rytmów, rytuałów i mitów, inni skutecznych litanii, a jeszcze inni osiągają względną równowagę przez uświadomienie sobie beznadziejnej sytuacji, w jakiej się znaleźli. Można się pocieszać dziećmi, Heglem, alkoholem, albo wszystkim po trochu, ale wyjścia nie ma.
Czy Breivik to produkt liberalnego, laickiego, skandynawskiego społeczeństwa, czy ojca-potwora? Znam podobne patologie w naszym Kraju-Raju, nie skończyły się tak spektakularnie, ale to kwestia przypadku.
pablo
Posty: 616
Rejestracja: 30 lis 2009, o 14:17
Kontakt:

Re: Wampir

Post autor: pablo »

bianka pisze:Człowiek głębokiej wiary wcale nie może być wolny od tych lęków, zaś człowiek bezrefleksyjny - i owszem


No właśnie. Bezrefleksyjność to jest jakieś wyjście. Zakorzenić się w bycie jak świnia albo kot. Tyle, że to niemożliwe :(.
Biblijny mit o grzechu pierworodnym to dla mnie opowieść o uzyskaniu świadomości. Człowiek żył w raju, zanim zaczął myśleć. Jak zyskał świadomość, raj się skończył. Coś za coś. Tylko, że pojawienie się świadomości nie było niczyją winą. Może nie trzeba było jeść gotowanego?

Przyjaciel mojej rodziny, człowiek głęboko wierzący, dość długo umierał na raka. Bał się. Zdarzało mu się przez dłuższą chwilę modlić, by potem rzucić w wściekłością różańcem o ścianę.
Na ten strach nie ma silnych i nic przed nim nie chroni :? .
Ale póki co żyjemy. Jutro jedziemy na spływ, pogoda zapowiada się piękna. Carpe diem :).
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość